Chciała odkupić dziecko, żeby pomóc biednej rodzinie

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Jedna z dzwoniących kobiet chciała odkupić najmłodszą córkę pani Marty.
Jedna z dzwoniących kobiet chciała odkupić najmłodszą córkę pani Marty. Archiwum
Historia mamy pięciorga dzieci, która zmaga się biedą poruszyła czytelników. Ruszyli z pomocą oferując jedzenie, ubrania i artykuły szkolne. Jedna z kobieta chciała odkupić córeczkę Marty, by pomóc podreperować rodzinny budżet.

- Dzieci w życiu nie widziały tylu słodyczy, ile tu dostały w ciągu jednego dnia - wzdycha pani Marta. Kobieta nadal nie może uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.

- Obcy ludzie zaczęli przynosić paczki w których było mięso, owoce, słodycze, jogurty, środki czystości - wylicza jednym tchem. - Ja w pierwszej kolejności zajęłam się pakowaniem mięsa, żeby nic się nie popsuło, a dzieci zaoferowały się, że poukładają w spiżarce słodycze. Obiecały, że tylko sprawdzą, co dostały, a później okazało się, że w tajemnicy przede mną tak się ponajadały, że aż je brzuszki rozbolały - wspomina.

Czytaj**Moje dzieci owoce jedzą tylko od święta**

Teraz pani Marta słodycze trzyma pod kluczem, ale najstarsza pociecha, 8-letnia Emilka, tylko czeka, żeby wykorzystać chwilę nieuwagi mamy. - One do tej pory nie miały takich rarytasów. Jak dostałam pieniądze z opieki społecznej, to kupowałam im czekoladę z Biedronki za złotówkę, bo na więcej pieniędzy nie było. Teraz dostały rzeczy z wyższej półki, o jakich im się nie śniło, więc trudno je upilnować, żeby wszystkiego na raz nie zjadły - opowiada opolanka.

Niedawno GUS opublikował dane, z których wynika, że ponad pół miliona dzieci w Polsce nie dojada. Pani Marta była jedną z bohaterek naszego tekstu. Nie prosiła o pomoc. Po prostu opowiedziała jak trudno związać jej koniec z końcem. - Od tego czasu telefon ani przez chwilę nie przestawał dzwonić, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Nie spodziewałam się, że ktoś zechce mi pomóc, bo ludzi, którzy żyją w biedzie jest dużo - opowiada. - Nie wiedziałam nawet jak mam zareagować, było mi wstyd, że tak mi się kiepsko życie potoczyło i muszę liczyć na czyjąś łaskę.

Opolanka ma pięcioro dzieci. Oprócz 8-letniej Emilki jeszcze 4-letnie bliźniaki Kacperka i Grzesia, 2-letniego Czarusia i Marlenkę, która w styczniu skończyła miesiąc. Ojciec dzieci alimentów nie płaci, więc żyją z tego, co dostaną z opieki społecznej. Po odliczeniu opłat na życie zostaje 300-400 złotych, dlatego zdarzało się, że w domu brakowało chleba, dzieci mięso jadły tylko w niedzielę, a owoce czy słodycze były dla nich nieosiągalnymi luksusami.

Po naszej publikacji pomoc zaoferowali ludzie, którzy mieszkają po sąsiedzku i tacy, którzy dzwonili z Nysy, Kędzierzyna-Koźla, a nawet Kłodzka. Ktoś zaproponował, że raz w miesiącu pani Marta zrobi listę zakupów, a on sfinansuje wszystko czego jej będzie potrzeba. Ktoś inny przyniósł ubranka dla dzieci i zaoferował, że najstarszej córce kupi potrzebne przybory szkolne, których do tej pory nie miała. Dziewczynka nie raz wracała do domu z płaczem, bo rówieśnicy śmiali się z niej, że jest biedna.

- Kiedy zadzwoniła do mnie starsza pani i powiedziała, że żyje ze skromnej emerytury, ale podzieli się ze mną tym, co ma, to aż mi łzy poleciały. Nie spodziewałam się, że ktoś będzie chciał pomóc obcej osobie. Wcześniej sąsiedzi wiedzieli, że jest u nas ciężko, ale nikt ani bochenka chleba nie przyniósł, a tu taka pomoc... - kręci z niedowierzaniem głową opolanka.

Panią Martę najbardziej ucieszyły antyalergiczne kosmetyki dla dzieci. Cała piątka cierpi na atopowe zapalenie skóry, ale matka do tej pory nie mogła sobie pozwolić na preparaty, których powinna używać. - Kupowałam te najtańsze, bo na inne nie było pieniędzy - wyjaśnia.

Odebrała tylko jeden telefon, z powodu którego pożałowała, że opowiedziała o swojej biedzie. - Zadzwoniła do mnie kobieta i zaproponowała, że odkupi ode mnie moją najmłodszą córeczkę. Początkowo myślałam, że to jakiś żart, ale ona mówiła poważnie. Przekonywała, że ona da Martynce wszystko co najlepsze, a i mnie łatwiej będzie związać koniec z końcem, kiedy w domu będzie o jedno dziecko mniej - relacjonuje.

Kobieta nie potrafi o tym opowiadać bez emocji. Do tej pory myślała, że takie historie zdarzają się tylko w filmach. - Biednie, bo biednie, ale jakoś sobie radziliśmy. Nie wiem dlaczego ktoś pomyślał, że mogłaby, sprzedać swoje maleństwo - mówi patrząc na małą z czułością. Kobieta, która chciała kupić dziecko wysłała jej sms-a, żeby jeszcze raz przemyślała tę propozycję, ale Marta nad niczym zastanawiać się nie zamierza.

- Niektórzy pewnie myślą, że ja problemy mam na własne życzenie, bo jeśli nie ma co do gara włożyć, to po co mi tyle dzieci - mówi opolanka. - Na antykoncepcje nie było mnie stać, dlatego dzieci rodziły się jedno po drugim, chociaż ja tego nie planowałam. Kolejnych nie będzie, jestem już umówiona z lekarzem. A tym, które mam postaram się dać wszystko co najlepsze - przekonuje.

Marta liczy się z tym, że wkrótce ludzie o niej zapomną, a ona - tak jak do tej pory - zostanie sama ze swoimi problemami. Nie ma o to do nikogo żalu. - To, co dostałam w ostatnich dniach traktuję jako wielką niespodziankę i za to bardzo dziękuję - mówi uśmiechając się ciepło.

Dla Małgorzaty Kozak, wicedyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu, taki scenariusz nie będzie zaskoczeniem. - Zwykle, gdy media nagłośnią jakąś sprawę, przez pierwsze dni pomoc płynie strumieniami i to w takiej ilości, że jej część idzie na zmarnowanie. Później mijają dni i potrzebujący znowu zostaje sam, bo dobroczyńcy o nim zapominają - wyjaśnia.

Dyrektor Kozak wie co mówi. Każdego roku w grudniu widzi to w świetlicy ośrodka Szansa, z której przez cały rok korzysta 60 bezdomnych dzieci. - W tym czasie pomagać chcą wszyscy od polityków, poprzez celebrytów, na zwykłych opolanach kończąc, dlatego Mikołaj do dzieci przychodzi aż sześć razy. A później przychodzi styczeń i już nikt o nich nie pamięta - kwituje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska