Cuda są możliwe

Redakcja
Ks. dr Andrzej Anderwald wygłosi w sobotę o godzinie 17.00 w auli Muzeum Diecezjalnego wykład pt. „Cuda - znaki Boga dziś?” w ramach serii Wielkopostnych Wykładów Otwartych organizowanych przez Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego.
Ks. dr Andrzej Anderwald wygłosi w sobotę o godzinie 17.00 w auli Muzeum Diecezjalnego wykład pt. „Cuda - znaki Boga dziś?” w ramach serii Wielkopostnych Wykładów Otwartych organizowanych przez Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego.
Z ks. dr. Andrzejem Anderwaldem, adiunktem w Katedrze Teologii Fundamentalnej i Religiologii Wydziału Teologicznego UO, rozmawia Krzysztof Ogiolda

- Potocznie nawet ludzie wierzący zwykli mówić: "cudów nie ma". Czy słusznie?
- Cuda istnieją. A to, że dla kogoś ich nie ma, może wypływać z dość powszechnej dziś świadomości matematyczno-przyrodniczej, w którą człowiek współczesny jest bardziej lub mniej uwikłany. A cuda są, bo Boże objawienie, działanie Boga w historii trwa. Dlatego jego szczególne znaki dziś mają miejsce tak samo, jak w przeszłości, choć może czasem zmienia się ich forma.
- Jak współcześnie zdefiniować cud?
- Najbardziej przemawiająca do wyobraźni definicja ma podstawy w Biblii. Tam cud jest znakiem Boga, za którym kryje się jakieś Boże przesłanie, coś co Bóg chce nam powiedzieć. Przesłanie to stawia sobie za cel doprowadzenie człowieka do nadprzyrodzonej łączności z Bogiem. Dla człowieka Starego Testamentu istotna była nie zewnętrzna forma tego znaku, ale treść, którą ten znak niesie, czyli to, co Bóg chce mi powiedzieć o sobie poprzez cud.
- Jak się to konkretnie realizowało?
- Izraelita nie pytał, w jaki sposób rozsunęły się wody Morza Czerwonego podczas wędrówki narodu wybranego. Dziś możemy to sobie wytłumaczyć. Być może Mojżesz, jako człowiek wykształcony, wiedział, kiedy będzie odpływ i przypływ i wtedy ich przeprowadził. Dla Izraelitów ważne było, że Bóg przez ten cud przekazał im, że jest wierny przymierzu i obietnicom, które im dał. Podobnie było z manną. Dziś pojawiają się racjonalne wytłumaczenia tego zjawiska. Dla Żydów istotne w nim było to, że Bóg w sposób nadzwyczajny, cudowny karmi swój lud.
- Czy cud jest zatem subiektywny?
- Cud jako zdarzenie jest czymś realnym. Izraelici rzeczywiście przeszli przez Morze Czerwone i zostali nakarmieni. Choć oczywiście doświadczenie cudu - jako znaku Boga, dokonuje się we mnie i to jest element subiektywny. Uznanie cudu wiąże się zawsze z osobowym doświadczeniem konkretnego człowieka i posiada dla niego samego dużą wartość, chociaż nie jest w pełni możliwe do przekazania innym.
- Współcześnie Kościół najczęściej chyba orzeka o cudach w kontekście beatyfikacji i kanonizacji. Dlaczego?
- Cud - tak samo jak w Biblii - uwiarygodnia świadka Boga. Cud jest jakby pieczęcią potwierdzająca przed wspólnotą, że człowiek beatyfikowany lub kanonizowany, za którego wstawiennictwem te cuda się zdarzają, jest uznany przez Kościół jako wiarygodny. Oczywiście o nadaniu komuś godności świętego rozstrzyga przede wszystkim heroiczność jego życia i praktykowanie cnót chrześcijańskich.
- Czy każde niezwykłe wydarzenie jest cudem?
- Kościół rozstrzyga tu bardzo ostrożnie. Dziś istnieje tylko w języku polskim około 37 tysięcy stron internetowych, na których można odnaleźć wzmianki o niezwykłych zjawiskach, ale oddzielałbym je zasadniczo od cudu w znaczeniu religijnym. Człowiek współczesny odczuwa pragnienie niezwykłych zdarzeń, ale w chrześcijańskim rozumieniu są one cudami, gdy prowadzą człowieka do odczytania, co Pan Bóg przez to niezwykłe wydarzenie chce mu powiedzieć. Jeżeli ktoś kierowany jedynie ciekawością zatrzymuje się na zewnętrznej stronie zdarzenia cudownego, pomijając jego religijny kontekst i przesłanie, nie stanie się ono dla niego zaproszeniem do osobistego dialogu z Bogiem.
- Jak Kościół orzeka o dokonaniu cudów?
- Rozpoznanie cudu jest poddane w Kościele ostrym rygorom. Przykładowo w Lourdes zostało utworzone już w 1883 Biuro Stwierdzeń Lekarskich, które w 1977 przekształciło się w Międzynarodowy Komitet Medyczny. W jego skład wchodzą lekarze o różnym światopoglądzie, także niewierzący. Komisja lekarska oczywiście nie rozstrzyga, czy mamy do czynienia z cudem. Orzeka tylko, czy wyleczenia danej osoby na dzień dzisiejszy, z punktu widzenia obecnej wiedzy medycznej nie da się wytłumaczyć. Dopiero kontekst religijny, przekonanie uzdrowionego lub świadków tego zdarzenia decyduje, czy mamy do czynienia z cudem w znaczeniu religijnym, czy nie.

[...] To wydarzyło się w ostatni dzień pielgrzymki w Lourdes - 1 maja 1970 r. Pod koniec udzielania Sakramentu Chorych Serge Perrin poczuł drapanie w stopach, które do tej pory ciążyły - jak ołów, zrobiło mu się dziwnie ciepło. Nagle mógł iść bez laski, wyprostowany! Od lat nie widzące oczy zaczęły rozpoznawać pierwsze kontury, potem kolory, a w końcu widział wyraźnie - ludzi i budynki w "świętym kręgu" Lourdes, neogotycki kościół z sięgającą wysoko, spiczastą wieżą, liczne świece płonące na ołtarzach, przed figurą Maryi i obrazami świętych.
Lekarze towarzyszący pielgrzymce, a później również lekarz domowy Serge?a potwierdzili w pisemnych zaświadczeniach jego uzdrowienie. Profesor Pecker, który go leczył bezpośrednio przed pierwszą pielgrzymką do Lourdes, podobnie jak okulista dr Drevillon potwierdzili po dokładnych badaniach, że nic nie pozostało z wcześniejszych dolegliwości: krążenie mózgowe jest normalne, paraliż ustąpił, wzrok powrócił. Serge Perrin powracał w ciągu czterech lat czterokrotnie do Lourdes, ażeby dziękować Bogu, ale także po to, aby zameldować się w Biurze Medycznym i odbyć badania. W dniu 4 maja 1972 r. stwierdzono: "Syndrom początkowo lewostronnej, a potem obustronnej zakrzepicy zniknął w sposób całkowity, natychmiastowo i trwale. Istnieją podstawy do uznania tego zdrowienia jako dowiedzione i pewne". W swoim końcowym sprawozdaniu z października 1977 r. Biuro Medyczne w Lourdes stwierdziło: "Pan Serge Perrin byt przykładem organicznego, nawracającego poniżenia połowiczego z zakłóceniami wzroku powstałymi wskutek zmian w naczyniach mózgowych, jednocześnie nie było możliwe sprecyzowanie rodzaju i rozmiaru uszkodzenia naczyń. Uzdrowienie tego stanu bez skutecznego leczenia - ze względu na jego natychmiastowość i brak jakichkolwiek następstw choroby w ciągu ponad sześciu lat - z lekarskiego punktu widzenia musi być uznane za całkowicie niezwykłe".
(Opis 65 uznanych przez Kościół cudownych uzdrowień z Lourdes zawiera książka A. Läppple, Cudowne uzdrowienia w Lourdes, tłum. Urszula Ruczko, Wrocław 2001)

- Czy w sprawie każdego cudu musi być oficjalne orzeczenie Kościoła?
- Tylko w wypadku tych, które są poddane rozpoznaniu w Kościele. W Lourdes - według różnych źródeł - dokonało się od 4 do 5 tysięcy cudów. Z tego Kościół oficjalnie uznał kilkadziesiąt. Jeśli ktoś z wiarą i określoną intencją udaje się do jakiegoś miejsca pielgrzymkowego i doznaje uzdrowienia, niekoniecznie fizycznego, ale wysłuchana zostaje jego pobożna intencja, bo może mu się na przykład udać zerwać z jakimś nałogiem, to dla tej osoby miał miejsce cud. Jeśli znajdzie to odzwierciedlenie w jej życiu, które odtąd będzie lepsze, bardziej święte na wzór Chrystusowej Ewangelii, to także jego otoczenie doświadczy skutków tego cudu, choć żadna komisja tego nie potwierdzi.
- Czy chrześcijanin musi wierzyć w cuda?
- Ani ten, na kim cud się dokonał, ani ten, kto jest świadkiem cudu nie może nikomu narzucić wiary w cud bądź na tej podstawie oskarżyć kogoś o niewiarę. Element wolnej woli, odpowiedniej kondycji moralnej, otwarcia na działanie łaski, jak zawsze w sprawach wiary jest niezbędny dla pełnego uchwycenia sensu cudu. Dlatego nie można się dziwić, że jeśli dwóch ludzi zobaczy w Lourdes chorego człowieka, który nagle odrzuca kule i chodzi o własnych siłach, to jeden z nich przyjmie to jako cud, który zbliży go do Boga, a kogoś innego w ogóle to nie zainteresuje. Wszystkie te postawy można spotkać w Ewangelii. Dopiero wiara pozwala odczytać cud jako znak Bożej obecności. Błędem byłoby proste wykazywanie, że ponieważ zdarzają się cuda, istnieje Bóg. Cud może wzmacniać i ożywiać wiarę. Równocześnie jeśli czyjaś wiara potrzebuje ciągle nowych cudów, żeby w ogóle mogła funkcjonować, to jest niedojrzała.
- Jaka jest funkcja cudów, po co są nam potrzebne?
- Najczęściej w teologii mówi się o funkcji objawiającej - wtedy cud objawia Boga; funkcji wiarotwórczej - cud pogłębia wiarę, funkcji zbawczej - przeżycie cudu, które pomaga człowiekowi do zbawienia i wreszcie cuda mogą uwiarygodniać Kościół.
- Czy chrześcijanin może i powinien modlić się o cud?
- Zawsze może. Ruch pielgrzymkowy czy księga cudów na Jasnej Górze świadczą o tym, że wielu zdarzeń cudownych chrześcijanie doświadczają, choć Kościół ich oficjalnie nie zatwierdza. Kto pielgrzymował do świętego miejsca, modląc się o zdobycie pracy, a po powrocie ją znalazł, dla tego zdarzył się cud. Niezwykłe wydarzenie - znalezienie pracy - ma tu swój religijny kontekst, bo ten człowiek nie tylko pracy szukał, ale się o nią modlił i jest za nią Bogu wdzięczny. Można powiedzieć, że ten cud spełnił funkcję cudu biblijnego - doprowadził tego człowieka do łączności z Bogiem.
- Dlaczego jedni prosząc o cud, dostępują go, a inni modląc się równie żarliwie, nie?
- W przypadku modlitwy, w tym również prośby o cud, zawsze powinno być miejsce na chrześcijańskie "bądź wola Twoja". Ja nie mogę wymusić na Bogu żadnego działania. Nie jesteśmy w stanie wniknąć w plany Bożej opatrzności względem konkretnego człowieka, ale zawsze wolno nam prosić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska