Czas na nowy początek

- Ulga?
- Tak, wielka ulga, nie tylko nasza, wystarczy spojrzeć w telewizor na twarze polityków. Udało się, choć dramaturgia wydarzeń była duża.
- Szacunkowe dane po zamknięciu lokali mówią o około 59-procentowej frekwencji i ponad 81 procentach głosów na "tak". Możemy być dumni?
- Możemy odetchnąć, ale to nie jest frekwencja imponująca, zważywszy na to, że było to najważniejsze głosowanie w historii III Rzeczpospolitej i jedno z najważniejszych w całej historii Polski. Mimo zmasowanej akcji propagandowej ponad 40 procent Polaków nie potraktowało tego głosowania poważnie. To kolejny dowód na apatię i zobojętnienie znacznej części polskiego społeczeństwa.
- Wybraliśmy Unię dzięki kampanii unijnej, czy - jak chcą niektórzy komentatorzy - mimo niej?
- Najważniejsza osobą w unijnej kampanii był papież, co do tego nie ma wątpliwości. Jego wystąpienie w Rzymie było podniesieniem tej kampanii na najwyższy poziom. Papież przekonał niedowiarków i zdezorientowanych. On podkreślił, że jest to głosowanie najwyższej wagi, wybiegające daleko w przyszłość. Ludzie zrozumieli, że nie jest to głosowanie za czy przeciw Millerowi.
- Co dalej?
- Od jutra rano bierzemy się do roboty, trzeba krok po kroku dopasować naszą administrację do struktur europejskich. No i czeka nas przede wszystkim przemeblowanie naszej sceny politycznej, prawdopodobnie wielkie przesilenie polityczne. Im szybciej, tym lepiej.
- Zmiana rządu?
- Tak, co do tego nikt już chyba, poza samym Leszkiem Millerem, nie ma wątpliwości. Z tą grupą ludzi, która się wokół niego skupiła, nie da się zbudować porządnego kraju. Pozytywny wynik referendum to dobry moment na nowy początek w polskiej polityce, trzeba wykorzystać tę pozytywną energię, którą się dało wykrzesać z tych 60 procent wyborców.
- Polscy populiści mają pewnie wielkiego kaca...
- Trzeba się cieszyć z ich klęski. Te szacunkowe 18 procent głosów na "nie" to jest naprawdę mało. Jeśli połączyć głosy Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony to jest to wręcz katastrofalny wynik. Myślę, że to ostudzi zapały niektórych ich polityków, którzy już dziś przymierzali się do najważniejszych w tym państwie stołków.