Człowiek się dostosuje

Redakcja
Z płk. dr. Jerzy Banachem, specjalistą medycyny morskiej i tropikalnej, dyrektorem Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu, rozmawia Małgorzata Fedorowicz

- W latach 1994-95 przebywał pan jako obserwator z ramienia ONZ w Kurdystanie, położonym na pograniczu turecko-iracko-irańskim, a nawet kierował pan jednym z biur w Bagdadzie. Jaki klimat panuje w Iraku i na jakie utrudnienia napotkają tam amerykańscy żołnierze?
- Panuje tam klimat subtropikalny, suchy. W tej chwili w Iraku zaczyna się wiosna, temperatura w dzień nie przekracza 25 stopni Celsjusza, a w nocy nieco spada. Zdarzają się burze piaskowe, nawet jedna miała miejsce w tym tygodniu w Bagdadzie, gdy już zaczęły się działania wojenne. Dla Europejczyka jest to na razie pogoda do zniesienia - był to ostatni moment, aby przystąpić do działań. Jest to w miarę optymalny czas na przeprowadzenie takiej operacji.

- Z tego wynika, że potem Amerykanom i ich sojusznikom będzie trudniej tam wytrzymać...
- Na początku kwietnia temperatura powietrza zacznie rosnąć i pod koniec czerwca dojdzie już do 50 stopni Celsjusza. Pojawi się żar, który ludzi obezwładnia. Tak będzie przez cały lipiec i sierpień. Człowiek jednak wszędzie się dostosuje, tylko proces ten musi przebiegać ewolucyjnie. Żołnierze są już w Iraku, więc zdążą się zaaklimatyzować. Ważne jest, aby mieć wydolny proces wydzielania potu - z Europejczyków nie mają go tylko Albinosi.

- Ile w takim upale należy pić?
- Od 8 do 12 litrów na dobę. Powinno się pić często, ale po trochę, aby nie zakłócić pracy nerek i się nie odwodnić. Sam ściśle tego przestrzegałem i nie miałem z tym żadnych kłopotów.
- Ale jak sobie z tym poradzą żołnierze, zwłaszcza że będą jeszcze pewnie walczyć?
- Przede wszystkim dostali oni ubiory odpowiednio przystosowane, zapewniające wymianę powietrza. W razie potrzeby zapewni im się namioty z klimatyzacją. Są "prowadzeni" przez służby medyczne, w skład których wchodzą lekarze, pielęgniarki, higienistki. Towarzyszy im całe zaplecze logistyczne, które dostarcza im wodę, żywność łącznie z witaminami i solami mineralnymi w postaci tabletek, które dodaje się do płynów, dzięki czemu organizm utrzymuje odpowiedni poziom elektrolitów. Przede wszystkim jednak żołnierze zostają zawsze wcześniej poddani szczegółowym badaniom i odpowiednio dobrani.

- Mimo wszystko w strasznym upale trudno będzie walczyć.
- Wytrzymają, ja też przetrwałem. Ludzki organizm ma takie właściwości kompensacyjne, że sobie poradzi. Myślę jednak, że za trzy tygodnie będzie już po operacji. A jeśli nie, to w czerwcu czy w lipcu zacznie się już inny rodzaj działań - stacjonarny, polegający nie na walce, a utrzymaniu bezpieczeństwa.

- W kraju tak egzotycznym jak Irak groźne mogą być także choroby zakaźne...
- Żołnierze przeszli wcześniej całą gamę szczepień - przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu A i B, durowi brzusznemu, tężcowi, wściekliźnie. Każdy, kto tam jedzie, zostaje wcześniej uprzedzony, że należy pić tylko wodę butelkowaną, wcześniej fabrycznie zamkniętą lub przegotowaną. Nie na wszystko jednak są szczepionki. Zdarzają się infekcje wirusowe jelit. Na północy tego kraju można się na przykład nabawić malarii, gdyż żyje tam odmiana zarodźca, który ją wywołuje.

A pan wrócił do kraju w dobrej kondycji zdrowotnej?
- Niestety, już po powrocie do Polski przechorowałem właśnie malarię, ale winię o to samego siebie, gdyż nie zabezpieczyłem się odpowiednio przed komarami, które ją przenoszą. Ale klimat w Iraku jest całkiem zdrowy. Nie miałem tam żadnych dolegliwości, nie bolała mnie głowa. W tamtejszym klimacie nie odczuwa się np. bólów po przebytych wcześniej urazach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska