Cztery mecze, zero punktów i zaledwie trzy ugrane sety - to dorobek I-ligowego AZS-u PWSZ Nysa

fot. Marcin Matkowski
Przyjmujący Trefla Michał Żuk (tyłem) miał ważny kontrakt w Nysie, ale pozwolono mu odejść. W sobotę pokazał, jak wiele był wart. Nie potrafił go zatrzymać nawet potrójny nyski blok.
Przyjmujący Trefla Michał Żuk (tyłem) miał ważny kontrakt w Nysie, ale pozwolono mu odejść. W sobotę pokazał, jak wiele był wart. Nie potrafił go zatrzymać nawet potrójny nyski blok. fot. Marcin Matkowski
Nysanie grają słabo i jeżeli nic się nie zmieni, zostaną zdegradowani.

W sobotę (31 października) kibice jeszcze nie zdążyli dobrze usiąść i zdjąć kurtek, a ich zespół przegrywał z faworytem - Treflem Gdańsk 0:8. Po kilku minutach goście zwyciężyli pierwszego seta do 12 i zanosiło się, że za pół godziny będą zbierać się w drogę powrotną.

- Nie wiem co się z nami działo - przyznał Dawid Bułkowski. - Może to presja, może młodość. Nic nam nie wychodziło.
- Szkoda o tym mówić - uciął trener Roman Palacz. - Rządziła nami przypadkowość, nie było mowy o grze. Tylko odbijaliśmy piłkę.

W kolejnych odsłonach było nieco lepiej i nie zakończyło się blamażem. Jednak i tak jasne jest, że bez cudu lub wzmocnień nysanie będą walczyć z Pronarem Hajnówka o przedostatnie miejsce w lidze. Choć w Nysie nikt oficjalnie nie chce nic mówić i potwierdzić, to prowadzone są rozmowy z kandydatami do zespołu. W kuluarach padają nazwiska doświadczonych gracz Burzy Wrocław: Krzysztofa Janczaka i Wojciecha Szczurowskiego oraz Adriana Patuchy, Arkadiusza Olejniczaka i Adama Kuriana.

A że przydaliby się choć dwaj, przekonał mecz z gdańszczanami. O równej walce w drugim i trzecim secie zdecydował przede wszystkim serwis. Dobrze na zagrywce spisywali się Bułkowski i Daniel Górski. Po dwóch punktach serwisowych tego pierwszego AZS w drugim secie prowadził 5:3. Identycznie odpowiedział jednak Michał Żuk. Zawodnik ten w ostatnich dwóch latach reprezentował klub z Nysy, a co więcej na bieżący miał kontrakt i mógł grać w AZS-ie.

Protokół

Protokół

AZS PWSZ Nysa - Trefl Gdańsk 1:3 (-12, -20, 24, -15)
AZS: Górski, Jarząbski, Grabolus, Piekarczyk, Migdalski, Podgórski, Krypelk (libero) - Ferek, Bułkowski, Kisielewicz. Trener Roman Palacz.
Trefl: Gorzkiewicz, Węgrzyn, Świrydowicz, Żuk, Chaberek, Wilk, Żurek (libero) - Skórski, Ratajczak. Trener Jerzy Strumiło.
Sędziowali: Benedykt Cieślik (Sosnowiec), Tomasz Ćwiertnia (Wisła). Widzów 450.

- Brakuje go, bo to dobry siatkarz i fajny kolega - dodał Bułkowski. - Jak zwykle kończył wiele piłek i ciągnął drużynę. My nie mamy kogoś takiego i stąd nasze kłopoty.

- Nie wiem, czy byłbym lekarstwem na problemy Nysy, ale pewne jest to, że mój były klub je ma
- powiedział Żuk. - AZS-owi wiele zawdzięczam, bo się wypromowałem i zostałem zauważony. Teraz gram w zespole z aspiracjami i chcę wywalczyć z nim awans. A Nysa? Szczerze mówić nie wróżę AZS-owi nic dobrego. To młody zespół, popełnia wiele błędów, a jeszcze oddał nam bez gry jednego seta.

Żuk miał na myśli błędy, które popełniali akademicy. To po nich w drugim secie Trefl "odjechał" na 15:11. W sumie licząc zepsute zagrywki, ataki w aut i podwójne odbicia po stronie gospodarzy spokojnie uzbierało się 25 punktów.

Do tego trzeba dodać bezproduktywny blok. Pierwszy punkt w tym elemencie AZS zanotował w drugim secie. Przy stanie 14:18 popisał się nim Damian Grabolus. W sumie nysanie zapisali na koncie cztery "czapy" i niewiele więcej wybloków.

Na szczęście zdarzały się asy (Bułkowski, Dawid Migdalski) i serie skutecznych ataków (Krzysztof Ferek i Bułkowski). W drugim secie pozwoliły dojść na 17:19, a w trzecim wygrać, mimo że AZS przegrywał już 14:19. Przy serwisach Górskiego miejscowi doszli na 18:20, po bloku Bułkowskiego było 20:20, a po kolejnych Grabolusa i Górskiego 26:24. I to był koniec, bo czwartym secie znów AZS punktował tylko po błędach przeciwników.

- Rywal blokował i bronił, a my często się gubiliśmy, musimy wszystko poprawić i poukładać grę - zakończył Bułkowski.

- Przez chwilę uwierzyłem, że zdobędziemy bardzo cenny punkt, ale szybko zaczął rządzić przypadek - dodał trener Palacz. - Rywal był lepszy pod każdym względem.

Trzy pytania

Daniel Górski, rozgrywający AZS-u PWSZ Nysa.

W trzecim secie zaryzykowałeś zagrywką i opłaciło się, bo odrobiliście starty i wygraliście. To był szczyt waszych możliwości?
- Trener dał mi przyzwolenie na mocne serwisy i wyszło bardzo dobrze. Liczyłem, że pójdziemy za ciosem i wygramy choćby jeszcze jednego seta. Nie wykorzystaliśmy jednak swojej szansy, gdyż nie potrafiliśmy utrzymać dobrej zagrywki i skuteczności w kontratakach. Nie ma w naszej grze regularności, a dobre momenty przeplatamy niestety fatalnymi przestojami.

Można było odnieść wrażenie, że rozpamiętywaliście jedno nieudane zagranie, zamiast pamiętać o wcześniejszych trzech bardzo dobrych akcjach. W efekcie rywal robił co chciał i punktował.
- Mamy bardzo młody zespół, a wiadomo, że młodość ma swoje prawa. W meczu z Treflem Dawid Bułkowski czy Krzysiek Ferek potrafili pociągnąć atak, ale tylko momentami. Słabo przyjmowaliśmy, źle wystawiałem i pojawiały się kłopoty. Rywal grał pewniej i spokojniej. Nawet jak udało nam się zdobyć najskromniejszą przewagę, to szybko ją traciliśmy.

Co jest waszym największym problemem?
- Brak w składzie Michała Żuka. To był lider, do którego można było grać w ciemno, a on w trudnych momentach kończył piłki. Poza tym trzymał przyjęcie, a tu też mamy kłopot. Swoje atuty pokazał w barwach Trefla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska