Cztery osoby usłyszały zarzuty w sprawie śmierci pracownika w Intersilesii McBride

fot. Archiwum
Na początku września przyjaciele Łukasza zorganizowali Marsz Milczenia. Prócz znajomych szli także rodzice 19-latka.
Na początku września przyjaciele Łukasza zorganizowali Marsz Milczenia. Prócz znajomych szli także rodzice 19-latka. fot. Archiwum
Zdaniem strzeleckiej prokuratury Tomasz S., Gerard F. i Piotr P. przyczynili się do wypadku, w którym zginął 19-letni Łukasz. Zarzut zacierania śladów usłyszał natomiast Mariusz D.

Do wypadku w Intersilesii McBride doszło w czerwcu 2008 roku.

19-letni Łukasz ze Strzelec Opolskich pracował na maszynie, na której odlewał plastikowe opakowania.

W pewnym momencie urządzenie zatrzymało się. Zaklinowała się w nim jedna z butelek. Chłopak chciał ją ściągnąć, więc otworzył pokrywę maszyny i wszedł do środka. Najprawdopodobniej nie wiedział, że urządzenie cały czas było włączone. Gdy znalazł się wewnątrz, mechanizm ruszył. Nastolatek został przygnieciony.

Żaden z pracowników na hali nie widział momentu zdarzenia.

Prokuratura Rejonowa w Strzelcach Opolskich, po zapoznaniu się z raportem powypadkowym Inspekcji Pracy ustaliła, że w maszynie ktoś celowo wymontował zabezpieczenia, które wcześniej się zepsuły.

- Z maszyny został usunięty element, który odpowiadał za jej automatyczne wyłączenie w przypadku otwarcia osłon lub drzwi - mówi Lidia Sieradzka, rzecznik prokuratury.

Zamiast tego zostało tam zamontowane obejście, które pozwalało na pracę urządzenia z pominięciem systemu zabezpieczeń.

W związku z tymi nieprawidłowościami prokuratura postawiła zarzuty czterem osobom.

Tomasz S., kierownik działu produkcji opakowań usłyszał zarzut naruszenia zasad BHP, czym nieumyślnie doprowadził do śmierci pracownika. Prokuratura zarzuciła mężczyźnie, że to właśnie on polecił usunąć zabezpieczenia. Za ten czyn grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Poza nim zarzuty usłyszeli: Gerard F., który bezpośrednio majstrował przy urządzeniu oraz Piotr P., brygadzista na zmianie w momencie do wypadku. Obu mężczyznom za narażenie na utratę życia i naruszenie przepisów BHP grozi kara do 3 lat więzienia.

- Prokuratura postawiła także zarzut utrudniania postępowania Mariuszowi D. - dodaje Lidia Sieradzka. - Po wypadku wymontował on z maszyny obejście, by zatrzeć ślady.

- Zapowiada się, że cała wina spadnie na ludzi, którzy tylko nadzorowali produkcję, a nie kierownictwu z najwyższego szczebla - komentują pracownicy firmy.

W poniedziałek w Intersilesii nikt nie chciał rozmawiać z reporterem nto.

- Osoby odpowiedzialne za kontakt z prasą są na urlopach - dowiedzieliśmy się w firmie.

Wcześniej Wojciech Mazurek z Intersilesii kilkakrotnie podkreślał, że kierownictwo firmy nie wiedziało, że z maszyny ktoś wymontował zabezpieczenia.

- Cały czas bardzo szeroko współpracujemy zarówno z PIP, jak i prokuraturą, żeby wyjaśnić wszelkie okoliczności związane z tym nieszczęśliwym wypadkiem - mówił Mazurek.

Opinie pracowników firmy i znajomych Łukasza czytaj we wtorek w papierowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska