Daniel Olbrychski odbiera dziś doktorat honoris causa UO

Archiwum/KSW
Daniel Olbrychski
Daniel Olbrychski Archiwum/KSW
Uroczystość rozpocznie się o godz. 11.00 w Auli Wydziału Teologicznego UO przy ul. Drzymały.

Dziś po raz 39. w trakcie uroczystości Święta Uniwersytetu Opolskiego władze uczelni przyznają tytuł doctora honoris causa Universitatis Opolienis. Za każdym razem honor ten przypadał osobom niezwykłym, nietuzinkowym, takim, które swym życiem i dokonaniami zawodowymi zaznaczyły się trwale na kartach polityki, historii i kultury polskiej.

W tym roku zaszczyt przypadnie Danielowi Olbrychskiemu, wielkiemu polskiemu aktorowi. Uroczystość rozpoczyna się o godz. 11.00 w Auli Wydziału Teologicznego UO przy ul. Drzymały. A wczoraj w Kościele Seminaryjno-Akademickim pw. św. Jadwigi Śląskiej miała miejsce msza odprawiona pod przewodnictwem ks. bp. prof. Andrzeja Czai.

Dlaczego Daniel Olbrychski? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w uzasadnieniach rektora Uniwersytetu Opolskiego oraz dziekana Wydziału Historyczno-Pedagogicznego. A także w opiniach recenzentów: Janusza Gajosa i Jana Miodka.

Poniżej fragment wystąpienia dziekana - dr. hab. Janusza Dorobisza:
Daniel Olbrychski urodził się w 1945 roku w Łowiczu, dzieciństwo spędził w podlaskim Drohiczynie, skąd w końcu lat pięćdziesiątych przeniósł się do Warszawy, zdając egzamin maturalny w renomowanym liceum imienia Stefana Batorego. W młodości miał dwie wielkie pasje - sport i aktorstwo. Ze sportu nigdy nie zrezygnował, wykazując się niejednokrotnie, nie tylko na planie filmowym, niezwykłą sprawnością fizyczną i witalnością, ale prawdziwym powołaniem życiowym Daniela Olbrychskiego okazało się aktorstwo.

Pierwsze sceniczne kroki stawiał w kierowanym przez Andrzeja Konica Teatrze Młodzieżowym TVP, by zadebiutować w filmie jako ledwo osiemnastolatek w roli kaprala Korala w obrazie Janusza Nasfetera "Ranny w lesie". W warszawskiej szkole teatralnej utalentowanego studenta dostrzegł Andrzej Wajda, obsadzając go w roli Rafała Olbromskiego w "Popiołach" (1965). Ekranizacja wielkiej prozy Stefana Żeromskiego okazała się sukcesem, po którym rektor szkoły teatralnej profesor Jan Kreczmar poradził młodemu aktorowi, aby umiejętności zawodowe zdobywał na planie filmowym, a studia ukończył eksternistycznie.

W połowie lat sześćdziesiątych potencjał artystyczny aktora dostrzegł nie tylko Andrzej Wajda, ale i Janusz Morgenstern, obsadzając Olbrychskiego w dwóch filmach: dramacie wojennym "Potem nastąpi cisza" (1965) w roli podporucznika Olewicza i współczesnym obrazie "Jowita" (1967). Zagrana w nim rola Marka Arensa, młodego architekta i lekkoatlety z egzystencjalnymi problemami, doskonale przystawała do osobowości i sportowych pasji aktora.

W 1968 roku zagrał on samego siebie w ważnym, również dla środowiska aktorskiego, filmie Andrzeja Wajdy "Wszystko na sprzedaż". Ta eksperymentalna próba opowiedzenia prawdy o nieobecnej w filmie, bo tragicznie zmarłej gwieździe polskiego kina Zbigniewie Cybulskim okazała się sporym wyzwaniem dla Daniela Olbrychskiego. Z reżysersko zamierzonej próby wykreowania Olbrychskiego na drugiego Cybulskiego aktor wyszedł zwycięsko, stając się jego następcą, ale jakże różnym od pierwowzoru, a wkrótce pierwszym laureatem nagrody imienia zmarłego artysty.

W tym momencie Olbrychski miał zaledwie 23 lata, a przed sobą najważniejsze role, które dały początek jego wielkiej karierze. Przed trzydziestką zabłysnął kunsztem aktorskim przede wszystkim w filmach Andrzeja Wajdy i Jerzego Hoffmana, w niezwykle zróżnicowanych warsztatowo rolach. Orientalna dzikość Azji Tuhajbejowicza z "Pana Wołodyjowskiego" (1969) silnie kontrastowała z postacią złamanego doświadczeniami obozowymi poety Tadeusza z "Krajobrazu po bitwie" (1970), zgorzkniałego po śmierci żony Bolesława z "Brzeziny" (1970), melancholijnego Pana Młodego z "Wesela" (1972) czy cynicznego Karola Borowieckiego z "Ziemi obiecanej" (1974), chociaż początkowo aktor miał wątpliwości, czy podjąć się jego zdaniem zbyt mało efektownej roli.

Natomiast od początku chciał wcielić się w pełną ekspresji postać Andrzeja Kmicica z "Potopu" (1974), ale obsadzenie go w tej roli przez Jerzego Hoffmana wywołało wiele namiętności i kontrowersji - bezpodstawnych, bo superprodukcja okazała się sukcesem artystycznym i kasowym. Bez cienia przesady trzydziestoletni Olbrychski mógł stwierdzić, że "Potop" dał mu jako aktorowi wszystko: popularność, akceptację i sławę. Co warto podkreślić, aktor miał już wówczas ciekawe doświadczenia sceniczne w sztukach klasyków polskich i obcych, w tym role szekspirowskie, z Hamletem na czele. Powściągliwy w pochwałach Krzysztof Zanussi stwierdził, że w roli duńskiego księcia Olbrychski "porywał młodością". Adam Hanuszkiewicz z przekorą zauważył, że "Olbrychskiemu bardziej pamięta się Hamleta niż mnie - reżyserowi".

W połowie lat siedemdziesiątych aktor zbliżył się do opozycji politycznej, czego dalszą konsekwencją był emigracyjny wątek w jego biografii artystycznej. Poza Polską - że posłużę się słowami Olbrychskiego - "grałem raz w lepszym, raz w gorszym filmie, lecz zawsze dobrze opłacanym". Można się spierać, dlaczego wybitny polski aktor, zaliczany przez Claude'a Leloucha do piątki największych na świecie, od lat obracający się w kręgu znanych reżyserów i gwiazd kina światowego, nie zajął w nim na stałe należnego mu miejsca. Zagrał przecież w pięciu filmach nominowanych do Oscara, z których dwa - "Blaszany bębenek" (1979) i "Przekątna gońca" (1984) - otrzymały statuetkę Akademii Filmowej.

Już teraz dorobek artystyczny Daniela Olbrychskiego liczy kilkaset ról telewizyjnych, teatralnych, lecz przede wszystkim filmowych, które na trwałe weszły do historii kina. W pięćdziesięcioletniej karierze aktorskiej Daniel Olbrychski współpracował z wieloma wybitnymi reżyserami, wśród których aż roi się od znakomitości: Andrzej Wajda i Claude Lelouch, Jerzy Hoffman i Volker Schlöndorff, Janusz Morgenstern i Joseph Losey, Adam Hanuszkiewicz i Nikita Michałkow, Krzysztof Zanussi i Margarette von Trotta, Krzysztof Kieślowski i Miklós Jancsó, Kazimierz Kutz i Mario Bolognini, by wymienić choćby niektórych z długiej listy twórców kina światowego.

Więcej o wybitnym aktorze w poniedziałkowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska