Dla dzieci zrobiliby wszystko

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Leon Piecuch, nazywany przez dzieci "wujkiem Leonem”, zawsze znajduje czas dla najmłodszych.
Leon Piecuch, nazywany przez dzieci "wujkiem Leonem”, zawsze znajduje czas dla najmłodszych.
W kieszeni Kawalera Orderu Uśmiechu zawsze znajdzie się jakiś cukierek. Nawet przypadkowo spotkany malec musi dostać coś słodkiego.

HISTORIA ORDERU UŚMIECHU

HISTORIA ORDERU UŚMIECHU

W latach 60., w wieczorynkach, na ekranach czarno-białych telewizorów, pokazywana była bajka "Jacek i Agatka". Wanda Chotomska, która wymyśliła te postacie, spotkała się z młodymi pacjentami szpitala rehabilitacyjnego w Konstancinie pod Warszawą. Jeden z chorych chłopców powiedział, że warto by dać jakiś medal Jacusiowi i Agatce. W wywiadzie dla "Kuriera Polskiego" Chotomska wspomniała o pomyśle młodego pacjenta. Redakcja "Kuriera" wpadła na pomysł, by stworzyć dziecięce odznaczenie. Kilka dni później, podczas wieczorynki, Jacek i Agatka zaapelowali do wszystkich polskich dzieci, by przysyłały projekty Orderu Uśmiechu.
Na konkurs nadeszły 44 tysiące propozycji. Najwięcej dzieci chciało, by medal był w kształcie słońca albo serca. Jury pod przewodnictwem rysownika Szymona Kobylińskiego wybrało najlepszy projekt przedstawiający uśmiechnięte słoneczko. Narysowała je 9-letnia Ewa Chrobak z Głuchołaz. Do przyznawania odznaczeń powołano Kapitułę Orderu Uśmiechu. Przewodniczącą została pisarka Ewa Szelburg-Zarembina. Legitymację z numerem 1 dostał prof. Wiktor Dega, światowej sławy chirurg ortopeda z Poznania, któremu tysiące dzieci zawdzięczały zdrowie i życie.
W 1979 roku, ogłoszonym Międzynarodowym Rokiem Dziecka, ONZ nadała polskiemu Orderowi Uśmiechu międzynarodową rangę. Dziś w kapitule zasiada 55 osób z Anglii, Argentyny, Australii, Białorusi, Belgii, Francji, Izraela, Jugosławii, Kanady, Niemiec, Rosji, Tunezji, Ukrainy, USA, Węgier i Włoch.
Do dziś order otrzymało 721 osób z 30 krajów świata. Wśród Kawalerów są m.in. Jan Paweł II, Dalajlama (zwierzchnik Kościoła buddyjskiego w Tybecie), Matka Teresa z Kalkuty, królowa Szwecji Sylwia, Jolanta Kwaśniewska, Marek Kotański oraz Joanne Rowling, autorka "Harry`ego Pottera".

DO DZIECI PRZYCHODZIŁ NAWET O KULACH
Robert Węgrzyk, zmarły przed rokiem społecznik z Kędzierzyna-Koźla, Order Uśmiechu otrzymał w 1996 roku. Był znany przez wszystkie dzieci z miejskich szkół i przedszkoli. Najwięcej czasu spędzał w Szkole Podstawowej nr 19. Wspomina go Stefania Kuchta, kierownik świetlicy w "Dziewiętnastce":
- Prawie codziennie przychodził do naszej szkoły. Spotykał się z dziećmi, opowiadał im bajki i różne ciekawe historyjki. Miał tę zdolność, by zainteresować młodych śląskim folklorem. Grał też na fortepianie i akordeonie. Potrafił walczyć o prawa dzieci. Gdy działa im się krzywda, zaraz interweniował. Zawsze przynosił do szkoły cukierki i obdarowywał dzieciaki. Nawet gdy po wypadku musiał chodzić o kulach, przychodził do nas. Nigdy go nie zapomnimy.

DECYDUJĄ DZIECI
Cezary Leżeński, kanclerz Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu:
- Order Uśmiechu jest jednym z najwspanialszych odznaczeń na świecie, ponieważ przyznawany jest przez dzieci. To właśnie najmłodsi szukają kandydata i składają wniosek o jego uhonorowanie. Natomiast dorośli, którzy są członkami kapituły, sprawdzają tylko, czy dzieci nie były do tego nakłaniane przez innych dorosłych. Członkowie kapituły spotykają się dwa razy do roku - w pierwszy dzień wiosny i w ostatnim dniu lata, by zatwierdzić nowych Kawalerów Orderu Uśmiechu.

Za łakocie podziękuje uśmiechem - a to przecież najpiękniejszy widok na świecie.
Dzieci to całe moje życie - zapewnia Wanda Kokoszka-Wencel, pierwsza kędzierzynianka uhonorowana Orderem Uśmiechu. Odebrała go 22 września 1968 roku. - Jestem jednym z pierwszych w świecie kawalerów orderu. Moja legitymacja ma numer 37 - pani Wanda z dumą pokazuje nieco sfatygowaną błękitną książeczkę.
Order dostała, mieszkając jeszcze w Grądach, niedaleko Otmuchowa. Prowadziła tam klub, w którym każde dziecko mogło się pobawić, zjeść ciastko, napić się czerwonej oranżady i miło spędzić każdą wolną chwilę.
- To było ich królestwo. Do godziny osiemnastej żaden dorosły nie mógł tam siedzieć, a jak już wszedł, musiał słuchać się najmłodszych - opowiada pani Wanda. - Świetlica roiła się od rozbrykanych szkrabów. Najczęściej przychodziły maluchy, których rodzice pracowali w polu.
Chotomska
pasowała ją różą
Wiadomość o Orderze Uśmiechu dla pani Wandy była kompletnym zaskoczeniem.
- W skrzynce pocztowej znalazłam list z Warszawy. Otworzyłam białą kopertę i aż dech zaparło mi w piersiach - wspomina Kokoszka-Wencel. Do nagrody zgłosiły ją świetlicowe dzieci.
Na uroczystość wręczenia orderu do Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu przyjechali przewodnicząca kapituły - pisarka Ewa Szelburg-Zarembina i słynny rysownik Szymon Kobyliński. Pasowania czerwoną różą dokonała Wanda Chotomska, autorka książek dla dzieci.

- Łzy napłynęły mi do oczu, a krtań była tak ściśnięta, że nie mogłam wypowiedzieć ani słowa - mówi Wanda Kokoszka-Wencel. - Potem przez moment dane mi było siedzieć w kawiarence razem z Szymonem Kobylińskim, jego żoną, synem i psem, który razem z rysownikiem występował w telewizji.
Wokół pani Wandy zaczął się prawdziwy szum medialny. W niewielkich Grądach zaroiło się od dziennikarzy.
- Pokazywali naszą wieś w "Telewizyjnym ekranie młodych". W godzinach emisji ulice wymarły. Każdy chciał się zobaczyć w telewizorze - wspomina.

Wanda Kokoszka-Wencel jest pierwszą kędzierzynianką, która otrzymała Order Uśmiechu. Jest ona 37. Kwalerem Orderu Uśmiechu na świecie.
Wanda Kokoszka-Wencel jest pierwszą kędzierzynianką, która otrzymała Order Uśmiechu. Jest ona 37. Kwalerem Orderu Uśmiechu na świecie.

Stanisława Zasławska-Ścigacz (z prawej) nie skrzywiła się ani razu, pijąc podczas ceremonii nadania Orderu Uśmiechu sok z cytryny: - To najsłodszy napój, który kiedykolwiek dane mi było spróbować - mówi.

Listy pełne miłości i błędów
Potem bohaterka została zasypana tysiącami listów.
- Pisały do mnie dzieci z całej Polski. Chłopcy chcieli się ze mną żenić, jeszcze inni przyjechać do mnie. Wszystkie listy pełne były błędów, ale czytałam je od deski do deski - uśmiecha się pani Wanda.
Do Kędzierzyna sprowadziła się w 1971 roku. Przyjechała tu za mężem. Pracowała jako sklepowa. Najwięcej, aż 20 lat, stała za ladą w "Nocnym Marku", który kiedyś znajdował się w okolicach dworca PKP. Dziś pani Wanda jest już na emeryturze, ale nie zapomniała o najmłodszych. Obok niewielkiego domku na osiedlu dla powodzian w Cisowej zawsze roi się od dzieci. Pani Wanda rozmawia z nimi jak z dorosłymi, wypożycza im sprzęt sportowy i organizuje przeróżne imprezy.
- Nigdy nie robiłam tego dla sławy czy nagród. Ja po prostu kocham dzieci - mówi.
Wujek Leon robi swoje
Leon Piecuch, prezes klubu Honorowych Dawców Krwi RP im prof. Ludwika Hirszfelda w Blachowni i prezes Zarządu Rejonowego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Kędzierzynie-Koźlu, to znany społecznik. W mieście ma tylu zwolenników, co przeciwników.
- Nie przejmuję się głosami krytyki. Robię swoje - mówi pan Leon. Swój Order Uśmiechu dostał 29 marca 1994 roku. Jest 417. kawalerem tego odznaczenia na świecie. Do wyróżnienia zgłosili go wychowankowie z kozielskiego Domu Dziecka.
- Pan Piecuch przez wiele lat był naszym dobroczyńcą. Pomagał w organizacji wycieczek, obozów i kolonii, zdobywał sponsorów na remont naszej placówki. Do dziś, kiedy nas odwiedza, przynosi dzieciom słodycze i prezenty - opowiada Stanisław Sadkowski, dyrektor Domu Dziecka.
Piecuch, nazywany przez dzieci wujkiem Leonem, wspierał też wychowanków w zdobywaniu książeczek mieszkaniowych. Pomagał także podopiecznym Domu Świętego Karola, gdzie mieszkają dzieci upośledzone.

Wanda Kokoszka-Wencel jest pierwszą kędzierzynianką, która otrzymała Order Uśmiechu. Jest ona 37. Kwalerem Orderu Uśmiechu na świecie.

Order w parku Orderu
Uroczystości wręczenia odznaczenia Piecuchowi odbyły się w warszawskich Łazienkach, w Pałacu na Wodzie. Kilka lat później z inicjatywy pana Leona w Kędzierzynie-Koźlu powstał park Orderu Uśmiechu. To właśnie w nim w ubiegłą sobotę odznaczono nowego kawalera orderu, kędzierzyniankę Stanisławę Zasowską-Ścigacz.
- Mamy taki piękny park, więc chciałem, by chociaż raz uroczystość wręczenia Orderu Uśmiechu odbyła się w Kędzierzynie-Koźlu. Swego dopiąłem i mieszkańcy mogli zobaczyć jak wygląda taka gala - tłumaczy pan Leon.
Stanisława Zasowska-Ścigacz jest 721. Kawalerem Orderu Uśmiechu, do tej pory ostatnim na świecie. Do tego zaszczytnego wyróżnienia wytypowali ją uczniowie gimnazjum nr 8, których była wychowawczynią. Na decyzję kapituły dzieciaki musiały czekać kilka miesięcy i wiadomość o tym, że ich nauczycielka otrzymała order zastała ich już w innych szkołach.
Choćby nawet na policję
- Niemal całe swoje życie poświęciłam dzieciom i tak już chyba zostanie. Wprowadzają one do mojego życia wiele radości i spokoju, są dla mnie najważniejsze - zaznacza pani Stanisława.
Jak zapewnia cała trójka Kawalerów Orderu Uśmiechu, nigdy nie przechodzą obok, gdy jakieś dziecko potrzebuje pomocy.
- Byłabym w stanie zwrócić uwagę rodzicom, którzy źle traktują swoją pociechę, a nawet donieść na policję - ostrzega Wanda Kokoszka-Wencel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska