Dopóki piłka w grze...

Rozmawiał Andrzej Szatan
Z Przemysławem Nijakowskim, prezesem Stowarzyszenia Miłośników Odry Opole

- Czy pan, podobnie jak prezes klubu Ryszard Raczkowski, jest również optymistą co do szans Odry na utrzymanie się w drugiej lidze?
- Jestem optymistycznym realistą. Zdaję sobie sprawę, że będzie ciężko, ale dopóki mamy choć cień szansy, nie wolno sugerować, że Odra już spadła.
- Na czym opiera się ta wiara?
- Choćby na tym, iż kilka osób włożyło naprawdę sporo pracy w to, aby od stycznia ten klub ratować. I dlatego sprawiedliwe by było, aby nasze działania przyniosły utrzymanie. Mam świadomość, iż nie tylko ruchy organizacyjne mogą uratować zespół przed spadkiem, ale mogą to przede wszystkim uczynić sami piłkarze, a ostatni mecz pokazał, iż pod względem sportowym nie jesteśmy najsilniejsi.
- A gdy spadek jednak nastąpi, to co?
- Nie wolno rozdzierać szat. Będzie to, co będzie. Drużyny spadają, a potem wracają. Taki jest sport.
- Czy po ewentualnym spadku stowarzyszenie rozważa możliwość odsprzedania swoich udziałów w spółce?
- Prawdę mówiąc, do przejęcia udziałów zostaliśmy niejako zmuszeni. Gdybyśmy nie zdecydowali się na ten krok, groziłoby to upadkiem klubu. Nigdy jednak nie przywiązywaliśmy się do tych udziałów materialnie. Tak jak za symboliczną złotówkę kupiliśmy je, tak za taką samą gotowi jesteśmy je odsprzedać. Tak prawdę mówiąc, nasza sytuacja jest trochę niezręczna - stowarzyszenie wspiera spółkę, w której ma większość udziałów. Pomagamy więc sami sobie.
- Odsprzedanie udziałów wiązałoby się z odejściem stowarzyszenia od wspomagania Odry?
- My wspieranie klubu mamy zapisane w statucie i bez względu na to, jak potoczą się losy drużyny i czy odsprzedamy nasze udziały czy też nie, z zadania tego będziemy się wywiązywali, oczywiście na miarę możliwości. Jeśli znajdzie się chętny, to akcje spółki odsprzedamy, a uzyskane z tego środki przekażemy na klub.
- Prezes Odry we wczorajszej wypowiedzi dla gazety powiedział, że tworzeniem klimatu dla sportu powinna być zainteresowana władza. Pan jest blisko niej. Jak z tym zainteresowaniem?
- Na dziś nie ma najlepszego klimatu i to nie ze względu na złą wolę, ale sytuację finansową miasta i regionu. Ja wiem, że na przykład w Ostrowcu Świętokrzyskim prezydent miasta jest prezesem klubu, że żużlowcy z Rybnika i piłkarze Szczakowianki są zasilani środkami z budżetów miejskich, ale u nas nie ma takiej zgody społecznej, aby pieniądze samorządu były inwestowane w klub. My w tej chwili łatamy finansowe dziury w Odrze, ale nie jesteśmy w stanie stworzyć jej stabilnej przyszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska