W sobotę po treningu zmarł na zawał serca Daniel Jarque, kapitan Espanyolu Barcelona. Powiedzenie "sport to zdrowie" należy już tylko do historii?
- Jeśli się przesadzi z treningami i wysiłek, jakiemu poddany jest organizm sportowca, jest zbyt wielki, czasem kończy się to tragedią. Ale śmierć Daniela Jarque'a jest o tyle dziwna, że wszyscy wyczynowi piłkarze są często i dokładnie badani. Dziwne, że wcześniej nie było jakichś symptomów, które by wskazywały na jego problemy z układem krążenia.
- No właśnie, przy każdym transferze piłkarza czytamy, że przeszedł dokładne badania. Tylko co z tego, skoro w ostatnich latach lista zawodników zmarłych na boisku jest coraz dłuższa?
- Badania są robione naprawdę we wszystkich dobrych klubach. Tyle tylko, że wysiłek, jakiego wymaga się od zawodników, jest coraz większy. Na ekranach telewizorów podaje nam się informacje o liczbie kilometrów, które piłkarz przebiega na boisku. To są coraz większe liczby. Słabsze organizmy nie wytrzymują przeciążenia i płacą kalectwem, a czasem śmiercią. W piłce hiszpańskiej zawodnik musi rozegrać w sezonie około 75 meczów. To jest ogromna dawka.
- Dlaczego piłkarze się nie bronią przed takim eksploatowaniem?
- Bo grają za ogromne pieniądze, więc ryzykują. Na boisku odbywa się wyścig szczurów. Między drużynami, bo każda chce wygrać, błyszczeć w Lidze Mistrzów, zarobić jak najwięcej. I między zawodnikami. W drużynie na każdej pozycji jest 3-4 graczy, a duże pieniądze dostają tylko ci, którzy mieszczą się w podstawowym składzie. Nikt nie chce grać w rezerwach.
- A może Jarque przesadził z dopingiem?
- Nie sądzę. W piłce nożnej nie ma dopingu. Piłkarze nie dostają sterydów, tylko witaminy i mikroelementy. To nie one były powodem śmierci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?