Droga Ozimek - Grodziec. Tutaj kierowcy ryzykują życie

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Sygnalizacja stoi tuż za łukiem drogi i rozpędzone samochody często w ostatniej chwili natykają się na stojące przed światłami auta.
Sygnalizacja stoi tuż za łukiem drogi i rozpędzone samochody często w ostatniej chwili natykają się na stojące przed światłami auta. Mirela Mazurkiewicz
- Nieraz widziałem, jak rozpędzone tiry w ostatniej chwili hamowały tu przed światłami. W końcu dojdzie do tragedii - mówi jeden z kierowców.

Na krajówce nr 46 między Grodźcem a Ozimkiem od dwóch tygodni trwa wymiana czujników znajdujących się w jezdni. Drogowcy zdjęli asfalt na fragmencie jednego z pasów jezdni i wprowadzili w tym miejscu ruch wahadłowy.

- Problem w tym, że sygnalizacja stoi tuż za łukiem drogi i rozpędzone samochody często w ostatniej chwili natykają się na stojące przed światłami auta - opowiada pan Adrian, który codziennie przejeżdża tym odcinkiem. - Nieraz widziałem, jak kierowcy tirów gwałtownie hamowali, kiedy zorientowali się, że przed nimi jest przeszkoda. W końcu któryś nie wyhamuje na czas i dojdzie do tragedii - ostrzega. Kierowca dodaje, że dla własnego bezpieczeństwa, zatrzymując się przed światłami, wjeżdża na pas awaryjny, aby uniknąć ewentualnego uderzenia z tyłu.

Sygnały o tym, że miejsce jest niebezpieczne, otrzymaliśmy w ubiegłym tygodniu. Skontaktowaliśmy się wtedy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza tym odcinkiem, informując o obawach kierowców. Wtedy przed niebezpiecznym miejscem pojawił się znak informujący o sygnalizacji świetlnej (wcześniej go nie było). Kierowcy mówią, że przez to wcale nie zrobiło się bezpieczniej.

Przekonał się o tym kierowca ciężarówki, który w nocy z poniedziałku na wtorek nie zdążył wyhamować i najechał na tył poprzedzającego go innego tira. Mężczyzna został ranny.

- Znaki zostały ustawione w taki sposób, żeby kierowcy, którzy jadą zgodnie z przepisami, mieli czas bezpiecznie wyhamować - mówi Łukasz Nalewajko z GDDKiA w Opolu. - Czujniki, które teraz są wymieniane, mierzą m.in. prędkość, więc wiemy, że kierowcy często łamią w tym miejscu przepisy i jadą 110-120 km na godzinę, a wtedy droga hamowania się wydłuża - przyznaje.

GDDKiA zapewnia, że po nocnym zdarzeniu jeszcze raz przyjrzy się ustawieniu znaków.

- Być może uda się je ustawić jeszcze wcześniej. O przesunięciu wahadła przed łuk nie myślimy, bo to by sprawiło, że kierowcy musieliby stać dłużej w korkach - wyjaśnia
Nalewajko.

Wymiana czujników potrwa co najmniej do końca sierpnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska