Maciej Róg, syn Grażyny z Kalinowskich, której rodzina pochodzi ze Strojca koło Praszki, i Kazimierza Roga pochodzącego z Nowej Dęby, parafia Majdan Królewski w Galicji Zachodniej - już sposób przedstawienia się zdradza pasję, której od 18 lat oddaje się pan Maciej.
Ten mieszkający w Brzegu prawnik swój wolny czas poświęca na budowanie drzewa genealogicznego, a o swoich przodkach po mieczu i kądzieli, krewnych i powinowatych mógłby napisać niejedną książkę.
Pan Maciej pokazuje nam drzewo wydrukowane na wielometrowym zwoju, zapełnionym setkami nazwisk. - To tylko część rodziny - podkreśla. - Nie jestem w stanie wydrukować na jednej płachcie całego drzewa, bo dotarłem do ponad sześciu tysięcy osób.
To imponujący wynik, ale takich pasjonatów w Polsce nie brakuje. - Na naszej stronie odnotowujemy codziennie wizyty 7 tysięcy internautów - mówi Jacek Młochowski, prezes Polskiego Towarzystwa Genealogicznego.
Dzięki zaangażowaniu podobnych jemu zapaleńców PTG zgromadziło indeksy, czyli podstawowe dane związane z urodzeniem lub zgonem blisko 10 milionów osób.
- Prawdziwy boom rozpoczął się 6-8 lat temu, wraz z dostępem do internetowych baz danych - przypomina Młochowski. - W czasach PRL-u pochodzenie mogło co najwyżej zaszkodzić, o swoich przodkach raczej się nie mówiło. I nawet jeśli ludzie gromadzili takie informacje, to się nimi nie chwalili.
W 2006 roku rozpoczęła się akcja umieszczania w internecie indeksów i teraz każdy może poszukać w tej bazie - i z dużym prawdopodobieństwem znaleźć - informacje o swoich przodkach.
Zainteresowanie genealogią dostrzegają również w Państwowym Archiwum w Opolu.
- Panie pracujące w czytelni z roku na rok notują znaczny wzrost odwiedzin, a duża część tych osób szuka u nas właśnie swoich przodków - potwierdza dyrektor Mirosław Lenart.
Zanim jednak ruszymy do archiwum albo swojej parafii, warto się odpowiednio przygotować. I nie chodzi o poznanie podstaw łaciny, rosyjskiego, niemieckiego czy umiejętność odcyfrowywania metryk, choć to też się przyda. Genealodzy radzą rozpocząć od prostego rodzinnego wywiadu.
- Przepytajmy krewnych, najpierw tych bliższych, potem dalszych, oczywiście najlepiej tych najstarszych, na pewno nam coś powiedzą - zachęca Maciej Róg. - A kiedy tej wiedzy zaczyna brakować, rozpoczynamy poszukiwania w archiwach: kościelnych, państwowych, czy po prostu w urzędach stanu cywilnego.
Dzięki internetowi nie trzeba od razu jechać do Częstochowy, Kielc czy pod Poznań. W pierwszej kolejności warto zajrzeć na takie strony jak geneteka.genealodzy.pl, gdzie np. znajdują się linki do zeskanowanych ksiąg parafialnych, ale i gotowe przewodniki, tłumaczące krok po kroku, jak szukać rodziny.
- Trzeba znaleźć jakiś punkt zaczepienia i po nitce do kłębka odszukamy swoich przodków - dodaje Młochowski. - Co najważniejsze, krewnych nam nie zabraknie, bo można swoje drzewo rozbudowywać wgłąb i wszerz.
Maciej Róg jest tego żywym przykładem. - Najstarsza metryka przodka, do której dotarł mój wuj Marek, pochodzi z 1704 roku. Głębiej będzie trudno dotrzeć, ale szukam też potomków linii bocznych i żyjących krewnych. Te poszukiwania nigdy się nie skończą!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?