W piśmie, które w piątek trafiło do opolskiego ratusza, ekolodzy wzywają radę miasta do przeprowadzenia konsultacji społecznych oraz o ustalenie, czy wnoszona przez mieszkańców opłata ma mieć charakter opłaty środowiskowej, mającej na celu skłonienie mieszkańców do korzystania z deszczówki, czy zwykłego podatku miejskiego za korzystanie z infrastruktury.
Zarzucają przedstawionemu projektowi uchwały brak podstawy prawnej.
Czytaj także: Prezydent Opola chce nowego podatku. Od deszczu
W ich ocenie obowiązujące przepisy prawa nie zezwalają na opodatkowanie dachów i podjazdów ponad to, co płaci się w podatku od nieruchomości.
- Niepokojący jest też zapis o scedowaniu uprawnień rady miasta w sprawie uchwalania i zmiany taryf opłaty na prezydenta. W tym przypadku wysokość i celowość takiej opłaty nie będzie podlegać jakiejkolwiek kontroli wyborców - informuje Tomasz Wollny z STE Silesia.
Ekolodzy podkreślają, że w przypadku podjęcia uchwały, zaskarżą ją do nadzoru wojewody.
Czytaj także: Opolskie samorządy szukają pieniędzy i ograniczają inwestycje
Przypomnijmy. Uchwała budzi kontrowersje i nie wiadomo, czy zostanie w porządku obrad najbliższej sesji.
Jeśli jednak przejdzie, to opłata byłaby naliczana od powierzchni dachów oraz nieruchomości, z których woda deszczowa spływa do kanalizacji.
Nowym podatkiem nie zostaną uderzeni po kieszeni wszyscy opolanie, ale tylko ci, których budynki przyłączone są do miejskiej kanalizacji deszczowej.
Pieniądze pobrane w ten sposób mają pomóc w ratowaniu kanalizacji deszczowej, na którą składają się m.in. kanały, separatory i przepompownie.
Te urządzenia, jak twierdzi ratusz, są w bardzo kiepskim stanie, a na ich remonty czy rozbudowę co roku brakuje pieniędzy.
Ratusz szacuje, że nowy podatek umożliwi pozyskanie miliona złotych rocznie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?