Emeryta karta niewiele warta

Redakcja
- Mnóstwo Opolan ma takie karty i nie może z nich korzystać - mówi Henryk Hubalek. - Powiedziałbym sobie, że trudno, gdyby tak było w całym kraju. Ale jest tylko u nas i tego nie mogę zrozumieć.
- Mnóstwo Opolan ma takie karty i nie może z nich korzystać - mówi Henryk Hubalek. - Powiedziałbym sobie, że trudno, gdyby tak było w całym kraju. Ale jest tylko u nas i tego nie mogę zrozumieć. Sławomir Mielnik
Opolanie żalą się, że nie mogą korzystać z "Programu 60+", dzięki któremu kupowali w aptekach tańsze leki.

Czuję się bardzo zawiedziony, bo dopiero do "Programu 60+ więcej, taniej, korzystniej" przystąpiłem, wypełniłem specjalny formularz, odebrałem legitymację, tymczasem żadna apteka już jej nie honoruje - żali się 71-letni Henryk Hubalek z Opola.

- Jestem po zawale, mam nadciśnienie i liczyłem na zniżkowe leki. Po co były te obiecanki? Dowiedziałem się jednak, że w innych regionach, poza Lubelszczyzną, taki program nadal obowiązuje. Dlatego wysłałem pismo do naszego inspektora farmaceutycznego i zapytałem go, czy uważa, że emeryci z Opola nie potrzebują pomocy, a może Opole to nie Polska?

Od 1 stycznia nie tylko emeryci, ale wszyscy pacjenci zostali pozbawieni w aptekach promocji typu "leki za grosz" lub możliwości kupna tańszych medykamentów w ramach programów lojalnościowych, po okazaniu karty z odpowiednim logo, np. "Dbam o zdrowie", "Świat zdrowia" czy "Dr Max". Taki zakaz wprowadziła nowa ustawa refundacyjna. Choć od jej wejścia w życie minęły już ponad dwa miesiące, to pacjenci nadal nic z niej nie rozumieją. Są oburzeni, że karty, którymi firmy farmaceutyczne i apteki kupowały sobie ich lojalność, stały się nagle nic niewarte.

- Ja nikogo nie gnębię ani nikomu nie robię na złość, tylko moim obowiązkiem jest respektowanie przepisów prawa, tego, co ustalił Sejm i Senat - twierdzi Marek Brach, wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Opolu. - Ustawa refundacyjna zabrania reklamowania aptek i punktów aptecznych, a wszelkie programy lojalnościowe są właśnie formą reklamy. Ja odpowiadam za województwo opolskie, a dlaczego w niektórych regionach może to wyglądać inaczej, nie wiem. Ogólnie jest jednak teraz nagonka na inspektorów farmaceutycznych.

Na Opolszczyźnie najbardziej popularny był program lojalnościowy "Dbam o zdrowie". Na 300 aptek przystąpiło do niego 60.

- Program ten powstał jako jeden z pierwszych, jakieś osiem, dziewięć lat temu i był najbardziej znany - mówi Monika Muszyńska, kierowniczka Apteki "Na dobre i na złe" w Opolu. - Pacjent przy zakupie leków miał każdorazowo nabijane punkty, a za jeden dostawał od 4 do 5 złotych. Po pewnym czasie, gdy już ich trochę nazbierał, mógł je wymienić na rzeczy ze specjalnego katalogu: leki, suplementy diety, preparaty kosmetyczne czy drogeryjne. Ale od 1 stycznia już nie możemy tego robić.

Przyszło do nas pismo, z którego wynika, że programy lojalnościowe są zakazane, bo przywiązywały pacjenta do apteki, która prowadziła dany program. Tymczasem np. w Opolu to wcale tak nie wyglądało, bo większość aptek należała do programu "Dbam o zdrowie", więc pacjent mógł się udać do którejkolwiek z nich. Ale prawo jest prawem, musimy się podporządkować...

Twórcy programu "Dbam o zdrowie" nie dają jednak za wygraną i nadal prowadzą stronę internetową, na której są adresy realizujących go aptek. Najęli też prawników, którzy prowadzą spór z inspektorami farmaceutycznymi, w obronie - jak uzasadniają - interesów pacjentów.

- Niestety, mimo naszych zakazów jeszcze kilka dni temu 60 opolskich aptek w dalszym ciągu na tej liście figurowało, co jest niezgodne z prawem - podkreśla Marek Brach. - Za złamanie zasad ustawy refundacyjnej grozi im kara do 50 tys. zł. Przypomniałem im, że mają czas do poniedziałku, żeby się wycofać z programu.

Część aptek, nie chcąc zadzierać z inspektoratem, już się wycofała. Zadecydowały też inne względy. - Do "Programu 60+", będącego jakby podprogramem "Dbam o zdrowie", nie mieliśmy zastrzeżeń, gdyż faktycznie jego uczestnicy mogli liczyć na dofinansowanie do leków - mówi Maciej Zaklika z sieci aptek "Na dobre i na złe". - Natomiast sam program "Dbam o zdrowie" zaczął zmierzać w złym kierunku.

Na początku pacjenci mogli sobie wybrać w katalogu za dodatkowe punkty np. witaminy. Ale od pewnego czasu pojawiły się w nim parasolki, zabawki, a nawet patelnie.
- Ludzie przychodzili potem do apteki i mówili, że patelnie są uszkodzone, chcieli je wymienić na nowe - dodaje Maciej Zaklika. - Zostaliśmy wrobieni w coś, co nam uwłaczało. Dobrze, że ten program się skończył.

Część opolskich aptekarzy jednak narzeka. - Mamy mniej klientów - mówi jeden z nich. - Dwóch pacjentów zrobiło mi ostatnio z tego powodu awanturę, bo oni lubili zbierać punkty i coś dostać gratis.
Apteki zakończyły program, ale wydają jeszcze ostatnie rzeczy z katalogów. To im wolno. Radzą pacjentom, żeby karty na wszelki wypadek zachowali. Liczą, że coś się zmieni.

- W ustawie o prawie farmaceutycznym nie ma definicji reklamy aptek - przyznaje Marek Brach. - Być może kiedyś sprawa znajdzie finał w sądzie. Ale póki co ustawy przestrzegać musimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska