Emocje w meczu Polska - Holandia. Tak opolanie kibicowali reprezentacji Polski w strefie kibica w Stegu Arenie

Reprezentacja Polski rozegrała w niedzielę pierwszy mecz na Mistrzostwach Europy 2024 w piłce nożnej. Ich przeciwnikiem była Holandia.

- Bardzo dobrze zagrali pierwszą połowę – komentował w przerwie 12-letni Kacper Nita z Opola, który na mecz przyszedł z rodzicami i młodszym bratem Filipem. – Podobali mi się szczególnie Urbański, Zieliński i Romanczuk. Pierwsza bramka była świetna. Dobrze wykonany stały fragment gry przez Zielińskiego, który zaowocował strzałem Adama Buksy.

Styl gry biało-czerwonych równie dobrze oceniał tata Kacpra, Krzysztof. – Reprezentacja pokazuje dzisiaj bardzo dobrą piłkę, choć oczywiście byłbym jeszcze bardziej zadowolony, gdyby strzelili kolejne bramki. Liczę na co najmniej jednego gola w drugiej połowie – mówił tuż przed jej rozpoczęciem. - Holandia to mocny zespół, z wieloma gwiazdami, ale my przez pierwsze 45 minut radziliśmy sobie z nimi świetnie. Trochę obawiałem się, jak będzie wyglądała gra bez Roberta Lewandowskiego, ale okazało się, że niepotrzebnie.

Bernard Gos oglądał mecz w Stegu Arenie wspólnie z narzeczoną Beatą. – Wrażenia po pierwszej połowie były bardzo dobre. Grając z tak silną drużyną nasi chłopcy zaprezentowali się w jak najlepszym stylu. Strzelenie bramki tylko to potwierdza – mówił reporterce nto po pierwszej połowie. – Holendrzy na pewno już zauważyli, że mają się czego obawiać. Poprzednie imprezy pokazały, że mecz otwarcia rzutuje na wszystko. Remis byłby dla nas dobrym rezultatem, ale ja mam nadzieję, że powalczymy o zwycięstwo, bo to ustawiałoby nas lepiej w grupie.

Jednym z najmłodszych fanów, którzy kibicowali Polakom w Stegu Arenie, był roczny Grześ Owsiak z Opola W strefie kibica pojawił się on z rodzicami i babcią. Chłopiec naśladował sąsiadów i z szerokim uśmiechem oklaskiwał reprezentantów po każdej udanej akcji.

Na twarzy opolan było widać zawód, gdy tuż pod koniec meczu Holandia strzeliła drugą bramkę, co zaowocowało przegraną podopiecznych Michała Probierza z wynikiem 1:2. – To jest wielkie przeżycie, choć jestem już osobą starszą – mówiła po meczu mieszkająca na co dzień w niemieckim Leverkusen Maria Wolf. – Chłopcy stanęli na wysokości zadania, choć przecież ci młodzi ludzie musieli mierzyć się w wielką tremą, bo ogląda ich cała Europa, a nawet świat. Jeden z niemieckich trenerów mówił, że jest Bóg od sportu. Dlatego ja przeżegnałam się po meczu i wierzę, że kolejne starcia będą wygrane.

Leszek Panaszek, kibic z Opola, oceniał tuż po ostatnim gwizdku, że drużyna biało-czerwona grała bardzo dobrze i gdyby nie kontuzja Roberta Lewandowskiego, która wykluczyła go z niedzielnej gry, moglibyśmy pokonać Holendrów. – Być może Robert uzupełniłby to, czego dziś zabrakło – komentował. – Było widać lepsze wyszkolenie Holendrów jeśli chodzi o technikę, podawali sobie piłkę prosto pod nogi, bez wpadek. Mieli mało strzałów na bramkę, ale technicznie byli lepsi. Wychodzę stąd, chyba jak wszyscy kibice, z nadzieją, że nasi chłopcy jeszcze sobie tę stratę odbiją.

Kolejna okazja już w piątek (21 czerwca). O godz. 18 rozpocznie się mecz Polska -Austria.