Europoseł Anna Zalewska: Oszukuje się opinię publiczną i ukrywa dokumenty

Łukasz Żygadło
Skrajnie niebezpieczne przepisy zostały przegłosowane i pomału zaczynają wchodzić w życie - mówi europoseł PiS Anna Zalewska

Jak pani ocenia ostatnią kadencję Parlamentu Europejskiego? Czy oprócz pandemii były tematy szczególnie trudne i zaskakujące?

To była bardzo trudna kadencja. Byliśmy praktycznie od kryzysu do kryzysu. Po pierwsze pandemia, z którą Unia Europejska nie poradziła sobie. Pamiętamy wszystkie kłopoty ze szczepionkami oraz wątpliwości związane z panią komisarz von der Leyen. Dodatkowo Unia Europejska cyfrowo miała bardzo duże kłopoty w pandemii, choć sama wiele mówi o cyfryzacji oraz o tym jak powinniśmy być mobilni.

Następnie wystąpił olbrzymi kryzys energetyczny, który był konsekwencją zmian w Europejskim Systemie Kupowania Uprawnień do emitowania dwutlenku węgla. Dlatego, że 2014 roku zmieniono dyrektywę, która wpuściła do systemu instytucje finansowe w 70 proc., zarejestrowane w rajach podatkowych, a podczas pandemii doszło do największej spekulacji, kupowania, handlowania właśnie tymi certyfikatami w wyniku czego ceny wzrosły.

Przed pandemią tona uprawnienia kosztowała 15 euro, a podczas pandemii cena skoczyła do 100 euro za tonę. To przełożyło się wzrost cen energii i kryzys jeszcze przed wojną.

A później wybuchła wojna…

Tak. Tu również pojawiły się wielkie dyskusje i problemy zamiast szybkich realnych działań. W czasie gdy Polska pracowała i pomagała uchodźcom z Ukrainy, oni w Brukseli debatowali.

A co panią najbardziej zdziwiło podczas ostatnich pięciu lat pracy w PE?

Oszukiwanie opinii publicznej oraz ukrywanie wszystkich dokumentów związanych z Zielonym Ładem. Rządzący w UE szukają takich rozwiązań żeby ominąć traktatowe obowiązki jednomyślności w głosowaniach. Tu chodzi o energię i podatki.

W jaki sposób do tego dochodziło?

Wszystkie dokumenty mają podstawę prawną związaną z ochroną środowiska. Wówczas w głosowaniu wystarczy większość kwalifikowana, nie jest potrzebna jednomyślność. To spowodowało, że skrajnie niebezpieczne przepisy zostały przegłosowane i pomału zaczynają wchodzić w życie. Stąd m.in. bunt rolników. Mamy również cały plan, tendencję i zabiegi zmierzające do przebudowy całej Unii Europejskiej w jeden kraj. Wówczas rezygnujemy z weta, mamy piętnastu komisarzy wszędzie walutę euro.

Na koniec mamy kryzys migracyjny wywołany poprzez działanie skrajnie ideologiczny. Ten kryzys chce się ugasić benzyną poprzez przyjęcie paktu migracyjnego, gdzie mamy przymusową relokację, z której Polska nie będzie w żaden sposób zwolniona. Pakt ma usankcjonować handel ludźmi oraz nielegalną migrację. To tak naprawdę zaproszenie dla wszystkich tych, którzy chcą trafić do UE. Z takim bagażem, wręcz nie do udźwignięcia wkraczamy w kolejną kadencję.

Pojawił się plusy dla pani po tej kadencji. Tu chodzi o aktywność, co zostało dostrzeżone.

Tak, zostałam uznana za najbardziej aktywną Polkę w tej kadencji PE. Dodatkowo znalazłam się w dziesiątce najbardziej wpływowych europosłów jeśli chodzi o ochronę środowiska i sposób w jaki wyglądają lub nie powinny wyglądać dokumenty związane ze środowiskiem, bowiem one z ochroną środowiska nie mają nic wspólnego. Są nakazami, karami i podatkami.

Pani kontrkandydatka z list Trzeciej Drogi Róża Thun, powiedziała o politykach Zjednoczonej Prawicy: ci biedacy nie wiedzą czym jest suwerenność. Thun dodaje, że pakt migracyjny jest dobry i pomoże w cywilizowaniu migracji. Co pani na to?

Róża Thun jest wstydem dla Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Kandyduje z Trzeciej Drogi dlatego poniekąd reprezentuje rolników, gdyż w tej koalicji jest też PSL. Dodajmy, że pani Thun mówi, że trzeba być najpierw Europejczykiem, później Polakiem. Ona to czuje. Róża Thun jest populistką i propagatorką lewicowych rozwiązań. To przyjaciółka twarzy Zielonego Ładu Fransa Timmermansa, który już uciekł z tego tonącego okrętu. Słowa Róży Thun to bardzo niebezpieczne informacje bowiem mają uśpić czujność Polaków przed wyborami do PE. Proszę zauważyć, że taką kampanię wyborczą robi tylko PiS. Słabo widać innych, a jak już się pojawiają mówią o wszystkim tylko nie o faktycznych działaniach PE. Chodzi o zamydlenie rzeczywistości, odwrócenie uwagi od realnych problemów i celów działania Unii.

Czy jest szansa na cofnięcie takich projektów jak Zielony Ład w przyszłości?

Tak. W PE wiele rzeczy udaje się wrzucić do kosza. W listopadzie udało się zablokować przepisy o pestycydach, które mówiły o tym, że w każdym kraju, w którym obojętnie ile stosuje się środków ochrony roślin, należy zmniejszyć ich użytkowanie o 50 proc. To była bzdura. W PE niemal do kosza wyrzuciliśmy projekt centralizacji UE, bowiem opinie i poglądy w tej sprawie mieszały się od prawa do lewa. Gdyby nie Polacy z lewicy, w tym Róża Thun, ten dokument też byłby w koszu.

W PE jest dużo niezgody na to jak obecnie Unia Europejska działa, co się w niej dzieje, zatem mam nadzieję, że w poszczególnych krajach członkowskich przełoży się to na wyniki głosowania. Posiadanie większości w PE przez konserwatystów może pomóc zablokować projekty. Można wówczas przekazać środki na obronność i faktyczną ochronę środowiska, o które należy zadbać. Jednak należy to robić w sposób ekspercki, a nie ideologiczny. Jeżeli posiada się większość, to każdy dokument można bezwzględnie odrzucić i ja wiem jak to zrobić.

od 7 lat
Wideo

Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska