Gałczyński wciąż niedoceniany?

Redakcja
Z prof. Piotrem Kowalskim z Uniwersytetu Opolskiego rozmawia Danuta Nowicka

- "Po co nam Gałczyński?" - zapytał pan tytułem sesji, zorganizowanej w 50. rocznicę śmierci poety. Spotkanie przygotowały Wojewódzka Biblioteka Pedagogiczna i Katedra Kulturoznawstwa i Folklorystyki Uniwersytetu Opolskiego. Poloniści z uniwersytetu się nie włączyli?
- Osobliwy paradoks: w naszym mieście polonistom zabrakło na to ochoty, co zdaje się być symptomem smutnej sprawy. Poezja w Opolu ma niezłych reprezentantów i czytelników, natomiast nie interesuje literaturoznawców. Nie interesuje ich Gałczyński. Młodych literatów i czytelników łatwo zrozumieć - to kwestia ich poetyckiego idiomu, natomiast z fachowcmi rzecz przedstawia się już gorzej.
- Z czego, pana zdaniem, wynika dający się zauważyć brak zainteresowania twórczością jednego z najbardziej znaczących polskich poetów?
- Mam brzydkie podejrzenie: z mody, bo dobrze widziane jest, gdy mówi się o młodych, zbuntowanych i o noblistach. Przychodzi to łatwo, nie wymaga uzasadnień. Wybór Gałczyńskiego pewno trzeba by uzasadnić, zwłaszcza że czyta się i patrzy na niego, wciąż pamiętając teksty i wystąpienia, których być nie powinno. Ale taki już jest tragiczny los twórcy, uwikłanego w historię. Poza tym nad Konstantym Ildefonsem wciąż wisi klątwa rzucona przez komunistów, począwszy od Ważyka, który kazał "ukręcić łeb mieszczańskiemu kanarkowi". Nie umieliśmy się tego pozbyć w postkomunistycznych remanentach historii literatury.
- Wydał pan surowy osąd o nas wszystkich, zrównując pytanie zawarte w tytule sesji z pytaniem - "po co nam inteligencja?".
- Kłopot w tym, że Gałczyński ciągle drażni. Jeżeli chcemy nie tylko pocieszyć się jego liryzmem czy ubawić żartami z "Listów z fiołkiem", okaże się, że to, co mówi o inteligencji jest ciągle aktualne. Przykładem tekst "Śmierć inteligenta". Podobną historię przedstawił Koterski w filmie "Dzień Świra" z bohaterem wiecznie pętającym się, zagubionym, poszturchiwanym, bez miejsca, bez właściwości. Lekceważą go politycy, władza, kolejne ruchy społeczne, zawodowe i polityczne. Inteligencja jest do wynajęcia. Tak się ją traktuje, zapominając, że bez niej za chwilę, jak onegdaj złośliwie się mówiło, nawet licencję na używanie łopaty będziemy musieli kupić w postaci patentu z Zachodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska