Ginekolog z zarzutami prokuratury kieruje oddziałem w Brzegu

fot. archiwum
fot. archiwum
Lekarz Andrzej W. twierdzi, że padł ofiarą oszczerstw prokuratury.

Ściągnięcie na brzeską ginekologię znanego wrocławskiego specjalisty miało przynieść sukces oddziałowi i przyciągnąć pacjentki. Ordynatorem został zaledwie kilka dni temu. Tymczasem okazało się, że na Andrzeju W. ciążą aż 54 zarzuty prokuratorskie. Najcięższe to korupcja, narażanie pacjentek na utratę życia lub zdrowia oraz wmawianie chorób zdrowym kobietom. W swoim prywatnym gabinecie używał propofolu do znieczulenia pacjentek. Dla wyjaśnienia dodajmy, że jest to ten sam specyfik, który podawano Michalelowi Jacksonowi.

Dysponujemy analizami, z których wynika, iż tego medykamentu można używać jedynie w asyście anestezjologa na oddziałach intensywnej terapii - informuje Małgorzata Klaus, rzecznik prokuratury okręgowej we Wrocławiu. - Sprawa jest w toku. Podtrzymujemy też wszystkie zarzuty stawiane temu lekarzowi.

Jak na zarzuty odpowiada Andrzej W.? Czytaj jutro w papierowym wydaniu nto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska