Gmina Namysłów bierze się za dzikie wysypiska

Tomasz Dragan
Ireneusz Troska, strażnik miejski poinformował już sołtys Ewę Mleczko, że może spodziewać się kontroli w Ziemiełowicach.
Ireneusz Troska, strażnik miejski poinformował już sołtys Ewę Mleczko, że może spodziewać się kontroli w Ziemiełowicach.
Straż Miejska i pracownicy spółki zajmującej się oczyszczaniem chcą odwiedzić wszystkich, którzy nie mają umów na wywożenie śmieci.

Chodzi przede wszystkim o mieszkańców podnamysłowskich wsi. Jak twierdzą specjaliści zajmujący się ochroną środowiska, właśnie tam jest największy problem ze śmieciami. Są bowiem miejscowości, gdzie tylko część mieszkańców ma podpisaną umowę z gminą firmą na wywożenie śmieci.

- Obawiamy się, że pozostali mieszkańcy zwyczajnie wyrzucają śmieci do rowów i lasów - argumentuje Arkadiusz Oleksak, komendant Straży Miejskiej w Namysłowie. - Dlatego będziemy odwiedzać każdy dom i gospodarstwo, którego właściciele nie mają umowy na wywóz śmieci. Zapytamy, co robią z nieczystościami. Nie interesują nas tłumaczenia, że ktoś nie wytwarza śmieci. Będziemy żądać dokumentów świadczących o tym, iż dany mieszkaniec ma jakieś legalne miejsce, do którego wywozi śmieci.

Za wysypywanie śmieci na dziko grożą mandaty.

Co o akcji sądzą mieszkańcy oraz cennik wywozu śmieci - czytaj jutro w tygodniku brzesko-namysłowskim, bezpłatnym dodatku do papierowego wydania "Nowej Trybuny Opolskiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska