Do starcia we Włoszech kędzierzynianie przystąpią z największą możliwą zaliczką, jaką mogli wypracować sobie w pierwszym spotkaniu, rozgrywanym przed własną publicznością. Konfrontacja w Hali Azoty, która odbyła się 29 marca, zakończyła się zwycięstwem ZAKSY 3:1.
Drużyna z Kędzierzyna-Koźla była w niej zdecydowanie lepszą drużyną. Dość niefortunnie na przewagi przegrała jedynie drugiego seta, lecz w żadnym stopniu nie wpłynęło to negatywnie na jej postawę w dalszej części meczu.
Kędzierzynianie grali przede wszystkim bardzo mądrze, prezentując to, co mają najlepszego, czyli różnorodną siatkówkę. Zmiennymi zagrywkami kompletnie rozregulowali choćby główną gwiazdę zespołu z Perugii - przyjmującego Wilfredo Leona.
ZAKSA dobitnie wykorzystała to, że po imponującej pierwszej części sezonu (triumf w Klubowych Mistrzostwach świata, komplet 22 zwycięstw w fazie zasadniczej Serie A), w ostatnim czasie Sir Sicomo Monini przeżywa wyraźną obniżkę formy.
Dołek włoskiego zespołu rozpoczął się od turnieju finałowego Pucharu Włoch, kiedy to w półfinale niespodziewanie uległ on 0:3 Gas Sales Bluenergy Piacenza. Następnie sporo problemów w drugim meczu ćwierćfinałowym sprawił mu Berlin Recycling Volleys (po wygranej 3:1 w pierwszym starciu, Sir Sicomo Monini przegrywała u siebie 1:2, ale ostatecznie zwyciężyła 3:2). Aktualnie ma on natomiast duże problemy już nie tylko w Lidze Mistrzów, ale i w lidze włoskiej. W miniony weekend przegrał bowiem drugi mecz ćwierćfinałowy z Allianz Milano i aktualnie w tej serii, toczonej do trzech zwycięstw, jest remis 2:2.
Dalsze losy Sir Sicomo Monini w Serie A rozstrzygną się jednak już po tym, jak rozegra rewanżowy półfinał z ZAKSĄ. Drużyna z Kędzierzyna-Koźla przystąpi do niego z dużo większym komfortem psychicznym, ponieważ w normalnym czasie gry do wywalczenia trzeciego z rzędu awansu do finału wystarczy jej wygranie dwóch setów.
Jeżeli jednak nawet w trakcie meczu kędzierzynianom by nie poszło i zakończyłby się on ich porażką 0:3 lub 1:3, otrzymają oni jeszcze dodatkową szansę na zapewnienie sobie promocji w „złotym secie”.
- W pierwszym spotkaniu było dużo świetnej siatkówki. Mogło się ono podobać kibicom, ale dla nas było bardzo trudne - powiedział dla zaksa.tv przyjmujący Bartosz Bednorz, bohater rywalizacji w Kędzierzynie-Koźlu. - Drugi przegrany set bolał bardzo mocno, więc tym bardziej cieszę się, że nie daliśmy się wtedy złamać i wygraliśmy 3:1. Zostawiliśmy na boisku kawał serca. Byłem dumny z tego, jak zaprezentował się cały nasz zespół i mam nadzieję, że taką postawę będziemy prezentować również w kolejnych meczach.
Wiele więc wskazuje na to, że w tym sezonie obejrzymy „polski” finał Ligi Mistrzów. Do niego awansował już bowiem w środę (5.04) Jastrzębski Węgiel. Co prawda przegrał on u siebie rewanżowy bój z Halkbankiem Ankara 2:3, ale już po czterech setach był pewien, że powalczy o główne trofeum.
Finałowy mecz odbędzie się w sobotę 20 maja w Turynie.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?