W tym sezonie czołowe drużyny w kraju notowały porażki, ba nie tylko między sobą, bo „maluczcy” zdołali pokonać faworyzowane ekipy MMTS-u Kwidzyn (choćby ostatnie w stawce Meble Wójcik Elbląg), Orlen Wisły Płock (sensacyjny triumf 26-25 Piotrkowianina Piotrków Trybunalski) i Azotów Puławy (w ostatniej kolejce Wybrzeże Gdańsk wygrało 32-29).
Vive Tauron Kielce - Gwardia Opole. Relacja live - zapraszamy od 18.30
Z najlepszej czwórki meczu nie przegrało tylko Vive Tauron Kielce, a jedyny punkt jego kosztem zdobyły Azoty. Poza tym podopieczni Rafała Kuptela w żadnej z ośmiu konfrontacji z wyżej notowanymi ekipami (Gwardia była piąta po rundzie zasadniczej w łącznej klasyfikacji) nie zdołali ich „ugryźć”.
Jak w takiej sytuacji ocenić szanse naszego zespołu w starciu z mistrzem kraju? Tylko nieporwani optymiści mogą wierzyć w sukces. Mawiają, że niespodzianki w pucharach się zdarzają, ale w półfinale odbędzie się mecz (dziś w Kielcach) i rewanż (prawdopodobnie 10 maja w Opolu). W sprawienie sensacji w jednym spotkaniu można by jeszcze wierzyć, ale na dystansie dwóch spotkań to zwyczajnie niemożliwe.
- To jest sport, będziemy walczyć o finał, ale jesteśmy realistami - mówi Mindaugas Tarcijonas, kołowy zespołu z Opola. - W Kielcach jest niezwykle silny i doświadczony zespół, który co roku mierzy w mistrzostwo, a może przede wszystkim w sukcesy na arenie europejskiej. Wszystkie atuty są po jego stronie, a my chcemy podjąć walkę, postraszyć faworyta i jak najwyżej postawić mu poprzeczkę. W tym sezonie zrobiliśmy już sporo i chcemy zafundować sobie i kibicom jeszcze trochę radości.
Aby podjąć walkę opolski zespół musi wspiąć się na wyżyny, jak ognia unikać błędów i strat, bo te kielczanie z pewnością obrócą w szybkie i skuteczne kontry. A wtedy nawet świetnie spisujący się reprezentacyjny bramkarz Adam Malcher niewiele z pewnością pomoże. Bezbłędni muszą być rozgrywający, skuteczni skrzydłowi, kołowi muszą „kruszyć” mur Vive.
Nasi wiedzą co ich czeka, bo grali z mistrzem kraju w tym sezonie dwa razy. Ostatecznie na nic szansy nie było. Na parkiecie rywala przegrali 11 bramkami, a u siebie - 9. W Opolu walczyli jednak jak równy z równym do 45. min, kiedy przegrywali tylko 20-21.
- Nawet najlepsze 60 minut w naszym wykonaniu może nie wystarczyć, ale się nie poddamy - dodaje Tarcijonas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?