Hau, hau, hau...

Zbigniew Górniak [email protected]
Stary czerwony smok, pozszywany lepiej niż sam Frankenstein, odziany w europejski garnitur, ze śliną po bruderszafcie na mordzie (bruderszafcie ze swym pogromcą-wybawcą, Adamem Michnikiem) klonuje się niczym komputerowa animacja i rozsiada - w spółkach Skarbu Państwa, bankach, mediach, uczelniach, samorządach, komisjach, podkomisjach, no i w kasach, przede wszystkim w kasach.

W czasach głębokiego socjalizmu wielki Stefan Kisielewski, zaatakowany przez jakiegoś partyjnego bodyguarda od prawomyślności za to, że ośmielił się powiedzieć publicznie coś kąśliwego o Stalinie, odparł rozbrajająco: wolno psu na pana Boga szczekać... Co przytaczam jako alibi dla tego, co zaraz napiszę. Otóż ja, pies, chcę sobie szczeknąć na samego Pana Boga, którym w Polsce jest Adam Michnik, hau, hau... Jest to Bóg otoczony ławicą aniołów, a w dłoni każdego trąba wielka o mocy większej od potęgi trąb jerychońskich. Wystawiają aniołowie Michnika swe trąby spomiędzy szpalt "Wyborczej" i kogo Bóg każe, tego zdmuchną w czeluść, choćby to był nawet sam Zbigniew Herbert albo inny Herling.
Właśnie "Tygodnik Powszechny" uhonorował polskiego Boga Medalem św. Jerzego, który to święty walczył bohatersko ze smokiem, dźgając go mieczem, choć na innych obrazach - dzidą. Adam Michnik też całe życie walczy ze smokami, z tym, że dźga je słowem.
Najpierw był to wielki czerwony smok, który gadał cyrylicą i ze względów ideologicznych pożarł wszystkich prywatnych przedsiębiorców, w tym i szewczyka Dratewkę, dlatego nie było komu smoka zabić. Zrobił to za Dratewkę Adam Michnik. A gdy już smok pękł na naszych oczach, jego pogromca zaczął go mozolnie zszywać i reanimować. W tym czasie znalazł sobie już innego smoka do dźgania, czarnego jak sadza, o trzech głowach, z których każda inne miała imię. Pierwsza: Antysemityzm. Druga: Nacjonalizm. Trzecia: Klerykalizm. Był ten trzygłowy trochę jak yeti, bo nikt go nie widział i za rękę nie złapał.
Ale cóż z tego, że polski inteligent pospolity smoka tego w naturze nigdy nie oglądał, skoro zaczął oglądać go na łamach "Wyborczej". I na rozkaz samego Adama oraz jego aniołów zaczął polski inteligent tego smoka się bać. Ba, zaczął nawet odczuwać wyrzut, że boi się jeszcze smoka czerwonego, skoro tu, pod bokiem, wyrastają na coraz dłuższych szyjach uzębione paszczęki, a jedna straszniejsza od drugiej. Antysemityzm. Nacjonalizm. Klerykalizm. Brrrr... aż się na człowieku skóra marszczy ze strachu!
I nawet w tym strachu swym nowym nie poczuł polski inteligent, jak stary czerwony smok, pozszywany lepiej niż sam Frankenstein, odziany w europejski garnitur, ze śliną po bruderszafcie na mordzie (bruderszafcie ze swym pogromcą-wybawcą) klonuje się niczym komputerowa animacja i rozsiada - w spółkach Skarbu Państwa, bankach, mediach, uczelniach, samorządach, komisjach, podkomisjach, no i w kasach, przede wszystkim w kasach. I szarosmoczy się ten czerwony smok po staremu. I czerwieni się jak czerwienił, ale nie ze wstydu przecież, nie ze wstydu! I kręci swym ogonem lody, a paszczą kłamstwa wypluwa. A pazurami drapie - pod siebie. A łuski na nim w złote euro się zamieniają... I choć czuje pospolity polski inteligent ten smoczy oddech na plecach, czuje ucisk pazurów na swych łopatkach i czuje pieczenie między pośladkami, to boi się pisnąć choć słowo, żeby nie narazić się Bogu i jego aniołom z trąbami. Boi się posądzenia o antyczerwonosmokizm, który w opinii szefa aniołów jest jednym z cięższych grzechów intelektu.
Na szczęście inteligent ma czasami psa. Pies bać się nie musi, bo pies to pies. Więc szczeka: hau, hau, hau, łuuuuuu, wrrrrrr, wrrrrr, hau, hau, hau, hau, hau, łuuuuuuu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska