Ministerstwo pracy ma zamiar wysłać do sklepów ankieterów, którzy będą pytać, czy sklepikarze zatrudnią ludzi zwolnionych z hipermarketów.
60 tysięcy ludzi chcą wywalić wielkie sieci, jeśli zakaże im się handlu w niedziele. I ministerstwo ma nadzieję, że wchłoną ich osiedlowe sklepiki.
Na zdrowy rozum wyniki ankiety są do przewidzenia: oczywiście każdy sklepikarz odpowie, że przyjmie tych ludzi z otwartymi ramionami, bo dziś każdy może mówić, co chce. Zwłaszcza gdy mu się to opłaci. Teoretycznie więc od momentu, gdy big handel zacznie dzień święty święcić, marchewkę w warzywniaku będą nam podawać dwie panienki, każda za swój koniec. Będzie też można sobie wybrać, która ekspedientka nas obsłuży. Zwłaszcza jeśli będzie się musiała schylić, ważąc nam kartofle.
Niestety, tak będzie tylko teoretycznie. W tzw. realu żaden sklepikarz nie zrobi nam tej przyjemności, gdyż jak wiadomo, przerosty kadrowe się nie kalkulują.
Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że pomysł ministerstwa pracy nikomu nie da roboty. Da jak najbardziej - ankieterom mianowicie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?