I liga siatkarzy. Stal Nysa nadal na zwycięskim kursie

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Uczniowie ze Spały tylko na początku postawili duży opór naszej drużynie.
Uczniowie ze Spały tylko na początku postawili duży opór naszej drużynie. Oliwer Kubus
Pokonanie 3-0 SMS-u Spała zajęło siatkarzom Stali 75 minut.

Zdecydowanym zwycięstwem drużyna z Nysy zwieńczyła znakomitą dla siebie pierwszą rundę rozgrywek. Doznała tylko jednej porażki, we własnej hali straciła ledwie punkt i na półmetku rundy zasadniczej zajmuje drugie miejsce. Równie dobrze spisuje się w Pucharze Polski. Nikt nie popada jednak w hurraoptymizm, wszak o wszystkim decydować będzie faza play-off z udziałem ośmiu najlepszych zespołów.

- I to uznaję za pewne niebezpieczeństwo - mówi libero Stali Tomasz Bonisławski. - Na etapie ćwierćfinałowym gra się dwumecz i ewentualnie „złoty set”. Jedno potknięcie czy jeden gorszy dzień może spowodować o odpadnięciu z dalszej rywalizacji. To trochę niesprawiedliwe, bo cały wcześniej wypracowany dorobek pójdzie na marne. Dlatego zachowujemy spokój, wiedząc, że najważniejsze starcia dopiero przed nami.

Póki co nyscy siatkarze zasługują wyłącznie na pochwały. Przed sezonem nie byli uznawani za faworyta, ale z każdym meczem rozkręcali się, a kluczową rolę odgrywają nowo pozyskani: atakujący Łukasz Owczarz oraz rozgrywający Konrad Woroniecki. O sile Stali przekonały się bardzo silne ekipy z Suwałk i Siedlec. W sobotę jej wyższość musieli uznać uczniowie Szkoły Mistrzostwa Sportowego ze Spały, którzy tylko na początku, grając bez kompleksów, stawiali duży opór.

- Na odprawach analizowaliśmy zupełnie innych zawodników - tłumaczył Bonisławski. - Tych, którzy przyjechali, pierwszy raz widziałem na oczy. Popełniali sporo błędów. My również się ich nie ustrzegliśmy, styl nie był super, mimo to zwyciężyliśmy bez większych kłopotów.

Goście mieli dobre fragmenty gry, w których zagrywką odrzucali gospodarzy od siatki, jednak ten wysiłek niweczyli późniejszymi pomyłkami w ataku czy przyjęciu. Tak było między innym w pierwszej partii. SMS, przegrywając 21-23, wygrała trzy akcje z rzędu, miała piłkę setową, po czym łatwo oddała trzy punkty miejscowym. Przyjezdni solidną zaliczkę roztrwonili także w trzeciej odsłonie. Prowadzili 5-1, a następnie 8-5, ale na więcej nie było ich stać. Nie radzili sobie z mocnymi serwisami Jędrzeja Gossa, a po kolejnych nieudanych zagraniach zwiesili głowy i pogodzili się z porażką.

Widząc dominację swojego zespołu, trener szkoleniowiec Janusz Bułkowski wpuszczał na boisko rezerwowych, tak że każdy z zawodników wpisanych do protokołu miał udział w zwycięstwie. Udane wejście zaliczyli między innymi Łukasz Lubaczewski i Błazej Szymeczko.

- Chcielibyśmy grać jak najwięcej, ale trener, co sam często powtarza, stawia na dobro zespołu - powiedział Szymeczko. - Skoro dobrze nam idzie, to po co dokonywać zmian. Ten mecz pokazał jednak, że mamy szeroką ławkę. Zdobyliśmy kilka punktów i nie było widać różnicy między pierwszym a drugim składem. Cieszę, że mogłem zagrać w dłuższym wymiarze i poczuć parkiet, bo to coś innego niż zmiana na pojedyncze akcje.

Stal Nysa - SMS Spała 3-0 (24, 20, 15)

Stal: Woroniecki, D. Bułkowski, Olczyk, Łuka, Nożewski, Owczarz, Bonisławski (libero) - Goss, Lubaczewski, Szymeczko, Makowski, Kwiecień, Śliż, Ochrymczuk (libero). Trener Janusz Bułkowski.
SMS: Jezierski, Busch, Miniek, Rybicki, Huber, Janikowski, Jaskuła (libero) - Czetowicz, Jacznik, Kosiba. Trener Sebastian Pawlik.

Sędziowali: Bogumił Sikora i Bogdan Nowak (obaj Bielsko-Biała). Widzów 400.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska