Imponujący finisz

Tadeusz Wyspiański
W niedzielę opolscy kibice obejrzeli kolejne zwycięstwo swoich ulubieńców, którzy oddalili od siebie widmo spadku.

Zespół Towarzystwa Żużlowego w końcówce sezonu spisuje się bardzo dobrze. Jeszcze kilka tygodni temu opolanie byli głównym kandydatem do spadku z I ligi, w fazie play off trenerzy Marian Spychała i Piotr Żyto potrafili zmobilizować zespół, który pokazał "lwi pazur".

W play off żużlowcy stanęli na wysokości zadania. Bez zagranicznych posiłków odprawili z kwitkiem ŁTŻ Łódź, wygrali z Kolejarzem i GKM-em, także na torze w Rawiczu stoczyli - osłabieni brakiem Piotra Barona - zażarty, choć przegrany bój o zwycięstwo. Znamienna po tym meczu jest wypowiedź prezesa Kolejarza Adama Aleksandra. - Kiedy zobaczyłem skład TŻ-u, bałem się nie o wynik, lecz o pieniądze, jakie będę musiał wypłacić moim zawodnikom - powiedział. Okazało się jednak, że nie można lekceważyć żadnego przeciwnika, a zespół z Opola zaskoczył nas niesłychaną ambicją i determinacją.

W meczu z GKM-em znów pecha miał Baron, który nie z własnej winy upadł i nie mógł dalej startować. Trzymał jednak kciuki za kolegów, udostępnił, podobnie jak niestartujący w tym meczu Tomasz Fajfer, swój sprzęt. W parkingu widać było niezwykłą mobilizację opolskich żużlowców, służących sobie nawzajem radą i pomocą. Wszystkim dyrygował przeżywający także nerwowe chwile trener Spychała. - Jestem w takim stanie, że gdyby teraz ktoś zmierzył mi ciśnienie, trafiłbym na pewno do szpitala - mówił. Po meczu trener komplementował kibiców. - Dziękuję im za to, że nie opuścili nas w trudnych chwilach - mówił. - Są naszym ósmym zawodnikiem. Chłopcy to czują, wiedzą, że mają dla kogo jechać.

- Bardzo dziękuję Piotrkowi Baronowi za użyczenie motocykla - powiedział Adam Czechowicz. - Mój nie pasował do tej nawierzchni i gdyby nie Piotr, na pewno nie zdobyłbym tych ważnych punktów w końcu meczu.
- Cieszymy się ogromnie - mówił Piotr Żyto. - Chciałbym też podziękować Kolejarzowi Rawicz za sportową postawę i nieodpuszczenie meczu z Łodzią.
- Myślę, że już wyczerpaliśmy limit pecha - twierdził prezes Bukaczewski. - Od pierwszego do ostatniego spotkania ciągle nasi zawodnicy, nie z własnej zresztą winy, lądują na torze, łapią kontuzje. Mimo to zespół potrafił się zmobilizować i za to mu ogromne dzięki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska