IV liga. LKS Obrowiec - GKS Grodków 1-2

fot. Sławomir Jakubowski
Dla zawodników nie było straconych piłek. Tym razem w walce wręcz Przemysław Landas (z lewej) z Obrowca z Mateuszem Wojdą.
Dla zawodników nie było straconych piłek. Tym razem w walce wręcz Przemysław Landas (z lewej) z Obrowca z Mateuszem Wojdą. fot. Sławomir Jakubowski
Po wyrównanym początku zespół z Obrowca przeprowadził wzorową akcję, po której w doskonałej sytuacji znalazł się młodziutki Alan Leśniczak. Jednak z kilku metrów nie trafił do pustej bramki.
LKS Obrowiec - GKS Grodków 1-2

LKS Obrowiec - GKS Grodków 1-2

- Piłka podskoczyła, a do tego doszedł stres - tłumaczył Leśniczak. - Za bardzo chciałem strzelić i przeniosłem piłkę nad poprzeczką.

W zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach na prowadzenie wyszli goście. Dośrodkowanie z rzutu wolnego wykonywane z 35 metrów przez Marcina Włodarczyka wylądowało w dolnym rogu bramki Rafała Wolnego.

- Uderzałem w światło bramki, licząc, że tor lotu piłki przetną moi koledzy
- przekonywał Włodarczyk. - Nikt tego nie zrobił i piłka wylądowała w siatce. To była typowa wrzutka w pole karne.

Druga cześć gry to nerwowe próby doprowadzenia przez miejscowych do wyrównania. Gra im się jednak nie kleiła. Za dużo było nerwowości w ich poczynaniach, co przekładało się na niedokładną grę i brak podania, które otwierało drogę do bramki.

Składnie grający goście wyprowadzali szybkie kontry i to oni byli bliżej zdobycia drugiej bramki. Decydujący cios to zasługa Jakuba Reila, który uprzedził Dawida Juraszka i idealnie dograł do Krzysztofa Rasia. Temu nie pozostało nic innego jak przystawić nogę i skierować piłkę do pustej bramki.
- W pierwszej połowie mieliśmy parę "wyklepanych" sytuacji, poza tym "setkę", która nie wpadła - ocenił kapitan miejscowych Patryk Smykała. - Młody chłopak za bardzo się podpalił, ale nikt go za to nie wini, bo nieźle gra jak na swój wiek. Dobrze nam szło do połowy boiska, ale później coś szwankowało. Trzeba pochwalić przeciwników, którzy bardzo dobrze przesuwali się po boisku, dochodzili do nas i utrudniali rozegranie piłki.

Z wygranej zadowolony był trener Grodkowa Marek Grabowski.
- W drugiej połowie zagraliśmy konsekwentnie w obronie, dzięki czemu wyprowadzaliśmy groźne kontry - podsumował Grabowski. - Wynik można było ustalić zdecydowanie szybciej, ale zawiodła nas skuteczność. Składam to na karb młodości, gdyż z przodu grają sami młodzi zawodnicy. Brakuje im zimnej krwi przy wykończeniu wypracowanych sytuacji.

- Nieważne, że przegrali, dla mnie zawsze są najlepsi - stwierdziła kibicująca gospodarzom Ewelina Klura. - Walczyli i starali się jak mogli, ale niestety nie udało się. Była walka i emocje, aż poobgryzałam paznokcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska