Zaledwie trzy minuty czekali kibice w Gogolinie na pierwszą bramkę, ale ku ich rozpaczy zdobyli ją wyżej notowani goście. Łoziński wygrał pojedynek jeden na jeden z obrońcą i podał dokładnie na głowę Rychlika, który musiał trafić. Miejscowi po pięciu minutach już remisowali, choć bramka padła właściwie z niczego, ale takie jak ta Prefety ogląda się na stadionach często. Po faulu Szewczyka pomocnik MKS-u wykonywał rzut wolny z 26 metrów i ewidentnie dośrodkowywał. Tyle że piłki nikt nie dotknął ta skozłowała przed Jedynakiem i wylądowała w bramce.
Podrażnieni startą Czarni ruszyli do ataków, ale udowodnili, że skuteczność nie jest ich mocną stroną. O ile z łatwością dochodzili do pozycji strzeleckich to wykończenie pozostawiało wiele do życzenia. Tak było w sytuacjach sam na sam z bramkarzem Łozińskiego i Moronia oraz po strzałach z 11-16 metrów w wykonaniu Strąga, Rychlika i Wąchały.
- Trzeba oddać rywalowi, że grał z dużą swobodą, a my choć zagraliśmy o niebo lepiej niż w Kietrzu choćby pod względem zaangażowania, mieliśmy kłopoty z powstrzymaniem jego akcji - powiedział Łukasz Rogacewicz, trener gogolinian. - Staraliśmy się odgryzać kilka akcji nam wyszło, ale golem nie pachniało.
W całym meczu MKS miał dwie szanse. Przed przerwą po dośrodkowaniu w pole karne źle wybijał piłkę Marzec i ta trafiła na siódmy metra do Dahmsa, ale Marzec naprawił swój błąd. Z kolei w ostatniej akcji meczu przed pustą bramką “wyrósł" Szanguleit, który główkował dosłownie z metra, ale obok słupka.
- Za bardzo się odkrywaliśmy i za szybko chcieliśmy zdobyć zwycięską bramką - przyznał Tomasz Rak, trener Czarnych. - W efekcie zabrakło spokojnej głowy i kilka sytuacji modelowo zmarnowaliśmy. Rywal próbował grać atakiem pozycyjnym, a my zanotowaliśmy kilka przechwytów i kontrowaliśmy, ale bez efektu. Na szczęście Arek Wąchała po kilku pudłach wreszcie się wstrzelił i mamy zasłużone trzy punkty.
W 83. minucie P. Kilian dośrodkował w pole karne, a będący w idealnej sytuacji Strąg nie trafił w piłkę. Na szczęście dla gości na długim słupku akcję zamykał Wąchała i bez kłopotu ulokował piłkę między słupkami. W ostatnich minutach gospodarze desperacko atakowali, wywalczyli trzy stałe fragmenty, ale nie pomogła im nawet obecność w polu karnym rywala bramkarza Nikołajczyka.
MKS Gogolin - Czarni Otmuchów 1-2 (1-1)
0-1 Rychlik - 3., 1-1 Prefeta - 8., 1-2 Wąchała - 83.
MKS Gogolin: M. Nikołajczyk - R. Ochmański, Kostka (46. Szanguleit ), Rosa, Wymysłowski - Szydłowski, Cieślik (82. Jadasz), Prefeta, Botta - Kaczmarek, Dahms. Trener Łukasz Rogacewicz.
Czarni: Jedynak - Szewczyk, Marzec, Zaczyk, Magier - Wąchała, Ł. Kilian, Moroń (71. Kotowski), Łoziński (60. P. Kilian) - Rychlik (85. Czop), Strąg (90. Łaciak). Trener Tomasz Rak.
Sędziował Leszek Bednarz (Opole). Widzów 130.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?