Tylko pierwszy z tych pojedynków zakończył się remisem, kolejne piłkarze z Głubczyc już wygrywali. Najpierw z 0-2 z Piotrówką doprowadzili do remisu 2-2, a następnie z 0-2 ze Swornicą, na 3-2. Ostatnie dwa spotkania ze Starościnem i Polonią były identyczne. Kończyły się wygraną 3-1, choć to rywale jako pierwsi zdobywali bramkę.
- Właściwie to może być tak zawsze, bo liczy się efekt końcowy - mówi Jan Śnieżek. - Potrzebujemy chyba jakiegoś bodźca, aby grać lepiej i przełamać się pod bramką rywala. Bo najczęściej okazje mamy, ale dość długo ich nie wykorzystujemy.
Nie inaczej było w sobotę. Już w 5. min Ryszard Antoszczyszyn był w stuprocentowej sytuacji, ale zbyt długo czekał i ostatecznie trafił w wychodzącego bramkarza. Po upływie 10 min sytuacja ta zemściła się, a gola dla gości zdobył Paweł Ciszewski. Od tego momentu nysanie głównie się bronili.
- Graliśmy bez Szymona Proby i Bartka Słowika, kontuzje mają Sławek Słowik i Paweł Ciszewski, z gorączką wystąpił Mateusz Gąsiorek, a Kamil Szewczyk dopiero co ściągnął gips - tłumaczy Robert Bułka, trener z Nysy. - Dlatego musieliśmy się głównie bronić i czekać na kontry.
Przyjezdnym sił starczyło na 70 minut walki, a podłamał ich gol Jakuba Milewskiego, który wykorzystał błąd Szewczyka. Za chwilę Milewski po raz drugi uciekł obrońcom, a w ostatniej minucie Karol Reiwer wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.
Wcześniej z 5 metrów do siatki nie trafił Mateusz Kozłowski, a bramkarz Dawid Popardowski w ładnym stylu obronił "główki" R. Antoszczyszyna i Jacka Lenartowicza. Dla rywala jedyną okazję zmarnował Dawid Śliż.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?