Od 1 stycznia br. kury w przemysłowych fermach muszą mieć klatki zgodne z unijnymi normami - większe, wygodniejsze i stwarzające nioskom choć namiastkę warunków, których te ptaki potrzebują, żyjąc na wolności. Jednak nie ma nic za darmo.
Zobacz: Jajka można jeść do dwóch dni od daty "najlepszej do spożycia"
- Przystosowanie klatek do unijnych norm w średniej wielkości fermie dla 20 tysięcy kur to koszt prawie milion złotych - mówi Jarosław Mormul z Wojewódzkiego Związku Hodowców Drobiu w Opolu. - Trudno więc obiecywać, że jajka nie podrożeją.
Ta zapowiedź nie podoba się konsumentom.
- Drogie mięso, drogie ryby, jeszcze droższe sery, więc trudno związać koniec z końcem - narzeka Maria Książak z Opola. - Jajkami można było się ratować, bo tanie. No i lekarze nie są już przeciwni jedzeniu jaj, jak w przeszłości. Jeśli podrożeją, to w wielu domach upieczenie ciasta stanie się luksusem.
Eksperci szacują, że podwyżka rzędu 15-20 procent jest pewna i to już w najbliższych tygodniach. Klienci muszą się przygotować, że 60 gr za jajko to będzie dolna granica normy. Górna przed Wielkanocą może siegnąć nawet złotówki.
Zobacz: Opolszczyzna. Jaja w hipermarketach niedoważone!
- U nas na razie ceny jaj są stabilne, ale w niektórych sklepach podrożały już o kilkanaście groszy - mówi Zdzisława Dalecka, szefowa Delikatesów przy ul. Krakowskiej w Opolu. - A wiadomo, że jak wzrośnie cena jaj, to makaronów i ciast również.
Producenci makaronu przewidują, że w związku z drożejącymi jajkami podniosą ceny o 5-6 procent.
Opolscy cukiernicy chcą tego uniknąć, gdyż już teraz ceny ich wyrobów są na granicy możliwości konsumentów. - Nie chcę, żeby ktoś się zastanawiał, czy stać go na kupno drożdżówki - tłumaczy Irena Malik-Piekorz, opolski cukiernik. - Na razie obserwuję rynek, ale cen nie będę podnosiła. A jeśli już, to zrobię to ostatnia.
Ale nawet gdyby właściciele ferm kosztów wymiany klatek nie przerzucili na klientów, to jajka i tak zdrożeją. Bo będzie ich dużo mniej. Dlaczego? Polscy drobiarze bali się zainwestować w nowe klatki, wielu nie zrobiło tego do dzisiaj. Pod koniec 2011 r. co czwarta z blisko 16 milionów kur w polskich fermach niosła jaja w klatce nie spełniajacej wymogów Brukseli.
- Koszty inwestycji w klatki mogą nas dobić, przecież ludzie nie kupią więcej jaj niż dotąd - wyjaśnia Piotr Kobienia. - Sam więc się zastanawiam, czy inwestować w to wyposażenie. Bo kiedy nasze jaja podrożeją, to zaleją nas tańsze z importu i nikt naszych jajek nie kupi.
Od 1 stycznia br. jaj zniesionych przez kury trzymane w małych, ciasnych klatkach nie można sprzedawać w sklepach na terenie UE, więc wielu drobiarzy, którzy dotąd nie wymienili klatek, zlikwiduje fermy. Ministerstwo Rolnictwa szacuje, że w efekcie na polski rynek może trafić o 3,8 mln jaj mniej.
A jeśli będzie ich mniej, to podrożeją. Już w listopadzie minister rolnictwa oceniał, że co najmniej o 30 proc. Minister chciał dla polskich ferm wytargować w Brukseli dodatkowy czas na wymianę klatek, ale się nie udało. W końcu mieliśmy na to wiele lat...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?