Jak Opolanin nie zarobi u nas, to ucieknie w świat

Redakcja
Uczestnicy debaty. Na zdjęciu od lewej: dr Leszek Cybulski, prof. Romuald Jończy, europosłanka Danuta Jazłowiecka, dyrektor Jacek Suski, red. Krzysztof Zyzik.
Uczestnicy debaty. Na zdjęciu od lewej: dr Leszek Cybulski, prof. Romuald Jończy, europosłanka Danuta Jazłowiecka, dyrektor Jacek Suski, red. Krzysztof Zyzik. KSW
Na Uniwersytecie Opolskim debatowano o szansach i zagrożeniach związanych z migracjami pracowniczymi w UE.

Swobodny przepływ osób, w tym pracowników, jest jednym z czterech filarów, na których opiera się Unia Europejska i ma istotne znaczenie dla przyszłości Polski i Opolszczyzny - przekonywała w wypełnionej po brzegi młodzieżą Auli Błękitnej Danuta Jazłowiecka, wiceprzewodnicząca komisji Parlamentu Europejskiego ds. zatrudnienia i spraw socjalnych.

- M.in. ci, którzy po doświadczeniach zagranicznych decydują się na powrót do kraju, przynoszą ze sobą wzorce organizacji pracy oparte o partnerskie relacje między pracownikami a pracodawcami, tak różne od panujących wciąż u nas feudalnych stosunków. A to z pewnością pozytywnie wpływa na całą gospodarkę.

Zdaniem Danuty Jazłowieckiej wyjazdy zarobkowe mają również pewne minusy.

- Tracimy przez nie najbardziej aktywnych, wykształconych pracowników. To jedna z istotnych przyczyn stagnacji gospodarczej Opolszczyzny. W dodatku ten region już od lat 90. doświadczał kosztów społecznych, które w innych częściach Polski są dopiero dostrzegane: rozpadu rodzin, czy tzw. eurosieroctwa.

Dr Leszek Cybulski z TEAM Europe podkreślił, że migracja zarobkowa przyczynia się do spadku bezrobocia. - W 2004 roku wkraczaliśmy do Unii z największym, wynoszącym 20 proc. wskaźnikiem - mówił. - W tej chwili jesteśmy na 22 miejscu. W skali kraju bezrobocie wynosi 5,9 a na Opolszczyźnie 5,7 proc.

Prof. Romuald Jończy z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, zwrócił uwagę na to, że otwarcie europejskiego rynku pracy spowodowało ogromną lukę w sferze pracowniczej. - Mamy niskie bezrobocie, ale brakuje nam specjalistów - wyjaśniał - Tych, którzy wyjechali, w większości już nie zobaczymy. I jeśli nawet nie zarabiają tam dużo więcej niż mogliby dziś w kraju, to cenią sobie np. bezpieczeństwo socjalne za naszą zachodnią granicą.

Jacek Suski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy, uważa, że jedną z przyczyn dla których Opolanie chcą pracować z granicą są niskie pensje u nas.

- Ludzie nie godzą się na nie i słusznie - mówił. - Widzę jednak, że to się powoli zmienia. Pracodawcy uświadomili sobie, że muszą podnosić płace, bo inaczej nie znajdą specjalistów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska