Jak pomieścić w Pokoju 1800 osób

Redakcja
Szpital ma renomę, więc Opolanie, którzy potrzebują rehabilitacji, chcą się leczyć właśnie w Pokoju.
Szpital ma renomę, więc Opolanie, którzy potrzebują rehabilitacji, chcą się leczyć właśnie w Pokoju. Paweł Stauffer
Takie pytanie zadał sobie dyrektor tamtejszego szpitala, a potem znalazł sposób na skrócenie gigantycznej kolejki pacjentów do rehabilitacji.

Oddział szpitalny, gdzie trafiają pacjenci na rehabilitację z zakresu narządów ruchu, liczy 75 łóżek. Czas oczekiwania na wolne miejsce wynosi 1,5 roku. Ostatnia osoba z kolejki ma wyznaczony termin przyjęcia dopiero na 1 kwietnia 2015 roku.

- Patrząc na to rozsądnie, to nie do przyjęcia, bo istota rehabilitacji polega na tym, żeby pacjent mógł z niej korzystać wtedy, kiedy tego potrzebuje, a nie gdy jest wolne miejsce w szpitalu - mówi Mirosław Wójciak, dyrektor Zespołu Szpitali w Kup i Pokoju. - Dlatego zaprosiliśmy listownie 700 osób z kolejki, aby się do nas zgłosiły, gdyż chcemy sprawdzić stan ich zdrowia. Mógł on ulec zmianie od chwili wystawienia skierowania.

Na badania przyjechało 350 pacjentów, z tego 60 specjaliści ze szpitala skreślili z kolejki, z różnych powodów, a pozostałym zaproponowali rehabilitację w dziennym ośrodku.

- Zgodzili się, choć byli i tacy, których nasz pomysł oburzył, pisali na mnie skargi do marszałka: "Jak to, mam przecież 70 lat, skierowanie, a tu każą przyjechać, rozebrać się i chcą mnie badać" - mówi dyr. Wójciak. - Nie mieliśmy jednak wyjścia. Ogranicza nas liczba łóżek na oddziale i wysokość kontraktu.

Obecnie pacjenci mają prawo wyboru szpitala. I często mieszkańcy Opolszczyzny, którym lekarz zleca rehabilitację, decydują się właśnie na Pokój, bo ma dobrą opinię. Ale szpital prowadzi też dzienny ośrodek rehabilitacji, w którym można wykonać nawet 6-7 zabiegów dziennie. Oferuje również zabiegi ambulatoryjne (jednorazowo przysługują dwa). Na jedne i drugie można się dostać "z marszu", ale mało kogo to interesuje. Powód jest istotny: bo wtedy do Pokoju trzeba codziennie dojeżdżać.

- Ja te opory rozumiem, zgłaszają się głównie ludzie starsi, których często nie ma kto na zabiegi przywieźć - przyznaje dyr. Wójciak. - Ale jak inaczej rozładujemy kolejkę? Trzeba też wiedzieć, że samo skierowania jeszcze nie oznacza, że ktoś na pewno zostanie przyjęty. Decyduje o tym aktualny stan zdrowia. My już i tak uwzględniamy szczególne przypadki, np. pierwszeństwo mają pacjenci po operacjach.

Dyrektor wskazuje też na drugą strona medalu. Otóż niektórzy zaczęli traktować szpital w Pokoju jak sanatorium. Turnus trwa od 3 do 6 tygodni, posiłki i noclegi są za darmo. Jest tu nawet lepiej niż w niejednym uzdrowisku...

Kolejka uległa już skróceniu do 1307 osób, ale nadal jest zbyt długa. Na ten rok zapisanych jest jeszcze 1020 osób, a na 2015 - kolejnych 279.

- Będziemy w dalszym ciągu zapraszać pacjentów do weryfikacji i proponować im zabiegi w trybie dziennym - zapowiada Wójciak. - Za jakiś czas w Pokoju będzie uzdrowisko z prawdziwego zdarzenia i sytuacja się poprawi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska