Jak rozruszać strefę ekonomiczną przy ulicy Północnej? Odpowiadają kandydaci na prezydenta Opola

Pytamy, bo po ponad 60 hektarach przy ulicy Północnej hula wiatr. Choć miasto wpakowało w uzbrojenie terenu kilkanaście milionów, to do tej pory jest jedynym inwestorem, który wbił tu łopatę. Dzieje się tak, mimo że strefa jest dobrze skomunikowana, kusi ulgami podatkowymi, a podobne do niej tereny działają na inwestorów niczym magnes.

U nas na razie ziemię kupiła tylko firma Stegu, ale z powodu kryzysu zawiesiła inwestycję, a niebawem właścicielem gruntu stanie się firma Art-Odlew. Wprawdzie prezydent zapowiada, że w tym tygodniu podpisze też list intencyjny z firmą Polnord, ale to szybko nie zmieni sytuacji strefy, której zagospodarowanie jest dla władz problemem.

Wpływ miał na to kryzys ekonomiczny, a także nieoczekiwane wejście do strefy sióstr zakonnych, które w ramach rekompensaty za ziemie zabrane w PRL, dostały od państwa ponad 16 hektarów. To jednak nie tłumaczy do końca, dlaczego strefa, której w styczniu stukną cztery lata, wciąż stoi pusta.

Wykupmy ziemię
Strefa to miejsce wyjątkowe i musimy podejść do niego w wyjątkowy sposób. Po pierwsze musi powstać grupa osób zajmujących się tylko ściąganiem inwestorów, a nie jak dotąd obsługą tych, którzy pojawiali się w Opolu. Po drugie trzeba odkupić grunt od sióstr zakonnych i nie ma co mówić, że miasta na to nie stać. Osobiście prowadziłabym rozmowy z siostrami. Po trzecie trzeba poszerzyć obwodnicę północną. Bez tego o dużych inwestorów będzie bardzo trudno.

Utwórzmy klastry
Doskonałym sposobem na ożywienie strefy jest przekształcenie w tzw. klastry. Polega to na skoncentrowaniu grupy przedsiębiorstw i instytucji powiązanych siecią zależności, często nieformalnych, co prowadzi do osiągnięcia przez te podmioty przewagi nad innymi. Przykładem może być wrocławski klaster czy rzeszowska Dolina Lotnicza. Trzeba też opracować nową strategię przyciągania inwestorów, prowadzącą do tworzenia specjalizacji branżowej, wyróżniającej Opole.

Więcej aktywności
Jako prezydent zmienię podejście do strefy. Ratusz nie może być bierny i oczekiwać na inwestorów. Żeby ktoś chciał zainwestować, trzeba go do tego zachęcić, pojechać do niego, nieustannie o sobie przypominać. Potrzebne są zmiany kadrowe i mentalne, a także większa reklama i budowanie kontaktów, które jako poseł mam znaczenie większe niż pozostali kandydaci. Inwestorów szukałbym przede wszystkim na Dalekim Wschodzie, a już szczególnie na Tajwanie.

Potrzeba zmian
Dotychczasowe próby zagospodarowania strefy pokazują, że potrzebne jest nowe spojrzenie na jej promocję i sposób zagospodarowania. Jeśli promocja nie skutkuje, to trzeba ją wzmocnić, a zmian wymaga wydział promocji. Jednocześnie musi powstać wyspecjalizowana komórka, która będzie zajmować się tylko szukaniem inwestorów. Nie wykluczam, że takie działanie zlecę wyspecjalizowanej firmie. Wokół strefy trzeba wytworzyć pozytywny klimat także poprzez stworzenia grupy lobbingowej.

Totalna promocja
Przy ulicy Północnej mamy dwie firmy, szykuje się trzecia i biorąc pod uwagę kilka lat funkcjonowania strefy, nie jest to zły wynik. Aby przyciągnąć kolejne, zamierzamy powiększyć strefę i jeszcze bardziej wzmocnić promocję, choć już teraz wcale nie jest z nią źle. Siostry zakonne - których wejście do strefy skomplikowało sytuację - są skłonne sprzedać ziemię, ale na jej kupno miasta nie stać. Wiem jednak, że gdy pojawi się inwestor, nie będą robiły problemów. Za kilka lat nikt już nie powie "martwa strefa".