Jak się żyje na Opolszczyźnie?

fot. Krzysztof Świderski
Prawie trzy czwarte mieszkańców Opolszczyzny uważa, że ma udane życie. Najbardziej cieszy nas życie rodzinne.
Prawie trzy czwarte mieszkańców Opolszczyzny uważa, że ma udane życie. Najbardziej cieszy nas życie rodzinne. fot. Krzysztof Świderski
Badania pokazują, że wierzymy we własne możliwości, ale już w sens wyborów demokratycznych - nie. Mimo tu czujemy się Europejczykami.

Prawie trzy czwarte mieszkańców Opolszczyzny uważa, że ma udane życie. Powszechne jest zadowolenie z dzieci (92 proc.), małżeństwa (87 proc.) oraz kręgu znajomych i przyjaciół (89 proc.). Ogromna większość z nas lubi miejscowość, w której mieszka, i ma samopoczucie nieco lepsze niż przeciętny Polak. Aż 75 proc. Opolan ma zaufanie do własnych możliwości i twierdzi, że jeśli coś planują, to z przekonaniem, że osiągną swój cel. Prawie dwie trzecie badanych ma poczucie, że może zdobyć większość tego, co chce, jeśli tylko będzie nad tym pracować.

To przekonanie zupełnie nie przekłada się na nasze zachowania społeczne. Opolanie są wyjątkowo bierni, jeśli chodzi o udział w wyborach parlamentarnych i samorządowych. W tych ostatnich - w 2005 i 2006 roku - na Opolszczyźnie była najniższa frekwencja.

- Powodów jest kilka - uważa dr Grzegorz Balawajder, politolog z Uniwersytetu Opolskiego. - Bardzo wielu Opolan pracuje za granicą i na wybory nie wraca do kraju. Mamy też spory obszar stagnacji gospodarczej, tzw. ścianę zachodnią województwa, gdzie od lat utrzymuje się najwyższy wskaźnik bezrobocia. Tam, gdzie bezrobocie jest chroniczne, panuje ogólne zniechęcenie do udziału we wszelkich instytucjach demokratycznych. Ludzie myślą: "po co mam iść do wyborów skoro i tak moja sytuacja się nie zmieni". Trzeba też pamiętać, że w naszym regionie odsetek ludności miejskiej to zaledwie 52 proc. społeczeństwa i dominują u nas małe miasta, które ucierpiały w okresie transformacji, bo np. upadł jedyny zakład pracy. To skutkuje zniechęceniem przechodzącym z pokolenia na pokolenie.
Niechęć do instytucji demokratycznych nie przeszkadza nam jednak czuć się Europejczykami. Takie przekonanie wyraża 68 proc. Opolan.

Podobnie jak większość Polaków nie jesteśmy zachwyceni naszą sytuacją materialną - zadowolonych jest tylko 44 proc. Opolan. Z badań wynika, że zarobki u nas są niższe od średnich w kraju. Przeciętny Opolanin twierdzi, że dostaje miesięcznie na rękę 1103 zł.

Mimo narzekań na zarobki Opolanie częściej niż inni Polacy potrafią uciułać coś na czarną godzinę. Oszczędności ma 28 proc. rodzin (w kraju - 23 proc.) i nie są to małe kwoty, bo prawie połowa mogłaby się z tych oszczędności utrzymać przez co najmniej 4-6 miesięcy, nie obniżając poziomu życia.

73 proc. mieszkańców regionu jest zadowolonych ze swoich warunków mieszkaniowych - najbardziej mieszkańcy wsi. Tylko co dwunasty jest zdecydowanie niezadowolony. Większość z nas (67 proc.) ma własne domy lub mieszkania, a ich standard jest wyższy niż średnio w kraju.
Lepsze niż przeciętnie są także warunki lokalowe. Opolska rodzina ma do dyspozycji średnio 3 pokoje i prawie 81 m kw. powierzchni. 59 procent rodzin ma też samochód, a prawie połowa komputer. Niemal nie ma u nas domów bez pralki automatycznej i lodówki.

- W XXI wieku to chyba oczywistość. Tak samo powinno być ze zmywarką, bo przy 5-osobowej rodzinie cały wolny czas spędzam przy zlewie - narzeka Dorota Budzińska z Brzegu. - Niestety, nie stać mnie na nią.

Zmywarki do naczyń i telewizory plazmowe to wciąż luksus - są w co szóstym domu - ale to i tak częściej niż u przeciętnego Polaka.

Co trzecia opolska rodzina na co dzień boryka się z poważnymi trudnościami finansowymi. Przeciętny deklarowany miesięczny dochód netto rodziny to 2187 zł. Aby zaspokoić tylko podstawowe potrzeby, musiałaby mieć o 216 zł więcej.
W co siódmym gospodarstwie domowym brakuje na jedzenie, w co piątym na ubranie lub buty. Najczęściej jednak nie starcza nam pieniędzy na wakacje dla dzieci i urlop oraz na rozrywkę, książki, bilety do kina. Niestety, w czołówce tego rankingu niedostatków znalazły się też wydatki związane z leczeniem i zakupem leków. Brakuje na nie pieniędzy w 27 proc. rodzin.

- To przede wszystkim problem emerytów - uważa 79-letnia Zofia Miś z Opola. - Ja w aptece powinnam zostawiać co miesiąc ponad 300 zł. Przy emeryturze w wysokości 970 zł musiałabym wybierać między jedzeniem a leczeniem. Gdyby nie córka mieszkająca w Niemczech, która stale mi pomaga, pewnie dawno bym już umarła.

Opinia

Agnieszka Cybulska, autorka raportu, kierownik Zespołu Badań Społeczno-Politycznych CBOS:

- Wyniki badań sondażowych dają "uśredniony" wizerunek mieszkańca regionu. Gdy np. dowiadujemy się, że większość Opolan optymistycznie ocenia perspektywy swojej rodziny, to nie dotyczy to każdego mieszkańca regionu, a świadczy tylko o tym, że optymistów jest w nim więcej niż pesymistów. Nie należy zatem w prosty sposób przekładać wyników sondaży na swoje osobiste poglądy i oceny. Sondaże dają nam ogólne pojęcie o ocenach, opiniach i nastrojach panujących w środowisku szerszym niż nasi znajomi i rodzina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska