W krajach tropikalnych musimy przede wszystkim zwracać baczniejszą uwagę na to, co jemy.
- Bardzo ostrożnie podchodźmy do lokalnych specjałów, zwłaszcza jeśli są one sprzedawane na bazarach czy przydrożnych straganach - ostrzega Tadeusz Sarzyński, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala w Nysie. - Tubylcom one nie szkodzą, natomiast Europejczyk po ich zjedzeniu może mieć poważne problemy żołądkowe, nabawić się wymiotów i ostrej biegunki. Nasz organizm nie jest odporny na tamtejsze bakterie, to dla niego nowość.
Po pierwsze należy bezwzględnie unikać jedzenia surowych potraw, gdyż mogą być one zakażone bakteriami, wirusami lub pasożytami. Po drugie - wszelkie owoce trzeba starannie myć, obierać ze skórki (dla bezpieczeństwa warto ją dodatkowo sparzyć) i dopiero potem można je jeść.
Okazuje się, że w niektórych krajach 50, a nawet 80 proc. ludności jest zakażonych amebą - pasożytem przewodu pokarmowego.
Miejscowym ona nie szkodzi, a u Europejczyka może się przerodzić w poważny problem zdrowotny. Amebozę leczy się długo. Dlatego pamiętajmy, że cysty ameby mogą być na owocach i warzywach.
Z płynów powinno się spożywać tylko herbatę lub napoje, które były wcześniej fabrycznie zamknięte i są otwierane dopiero przy nas.
Jeśli już dojdzie do kłopotów żołądkowych, pamiętajmy, by się nie odwodnić. Najlepiej jest wtedy pić przegotowaną, letnią, lekko osoloną wodę (nie mniej niż 2,5 l na dobę). Ewentualnie warto wziąć ze sobą w podróż np. gastrolit w proszku, który potem łatwo się rozpuszcza. Miejmy też na wszelki wypadek w podręcznej apteczce coś na zatrzymanie biegunki: smectę, stoperan oraz probiotyk, np. trilac, enterol.
Można też na miejscu spytać o lek na żołądkowe dolegliwości, który zadziała najlepiej na tamtejsze bakterie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
