Przez cały weekend w trzech klasztornych pokojach kilkanaście osób na zmianę smarowało smalcem kromki chleba i nakładało kiszone ogórki.
- Ja posmarowałam chyba z tysiąc kanapek - śmieje się Ewa Hodowańska, jedna z członków ekipy "chlebowej".
Na zewnątrz tłumy opolan czekały na robiony w zaciszu klasztoru specjał.
- Na tym jarmarku nawet zwykły chleb smakuje lepiej - tłumaczy zajadająca się nim Krystyna Sobór. Za nią kłębił się tłum chętnych do spróbowania.
Podobne zamieszanie było przy stoisku z ciastem, kolejnym specjałem Franciszkanów. Kawałek ciasta i obowiązkowe franciszkańskie krówki kupili m.in. Państwo Janasowie.
- Nie chodzi o to, że są dobre - bo oczywiście są - ale o to, żeby wspomóc klasztor - wyjaśnia pani Aleksandra i Tadeusz, którzy mieszkają tuż za rogiem, na ulicy Kościuszki. - Zawsze przychodzimy tu z mężem pooglądać. Na ogół kupujemy trochę miodu, ale zawsze coś ładnego się znajdzie. Właśnie idziemy po córkę, bo na stoisku z przyprawami zobaczyłam ciekawe rzeczy. Ona bardzo dużo i dobrze gotuje, więc na pewno się skusi.
Oprócz kilkudziesięciu straganów z łakociami, oscypkami, kamionkowymi naczyniami na gości czekały stoiska z biżuterią, ciepłymi daniami, kawą i rękodziełem.
Największym powodzeniem - oprócz ciasta, chleba ze smalcem i oczywiście franciszkańskich krówek - cieszyły się wycieczki po klasztornych kryptach.
- Zawsze, kiedy przyjeżdżam do Opola idę do kościoła Franciszkanów - tym razem zobaczyłem tak zwane zaplecze - mówi Dariusz Buczkowski z Kędzierzyna - Koźla, jeden ze zwiedzających w weekend klasztor. - Przyjechałem specjalnie, żeby zobaczyć podziemia i jestem nimi zachwycony. Nie każdego dnia jest okazja zobaczyć podziemia zamkniętych na ogół klasztorów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?