Jesteśmy bardzo dumni z naszej mamy

Elżbieta Maszkowska
Jest ich czworo. Już ponad rok mieszkają sami. Mama wyjechała za granicę, żeby zarobić na utrzymanie rodziny.

Przemek (22 lata), Ania (18 lat), Adaś (9 lat) i Grześ (6 lat) mieszkają na jednym z wołczyńskich osiedli. Ojciec rok temu popełnił samobójstwo. Wtedy 55-letnia Katarzyna M. została sama z czwórką dzieci. Na ich utrzymanie miała tylko skromną rentę po mężu i zasiłek z opieki społecznej. To nie wystarczało na pokrycie wszystkich wydatków. Szukała pracy. Nie znalazła. Zdecydowała się na wyjazd za granicę. Tam zarabia o wiele więcej niż w Polsce. Dzięki temu dzieci mają za co żyć.

- Na początku bez mamy było ciężko. Teraz już przyzwyczailiśmy się do samodzielności. Codzienne życie zorganizowaliśmy sobie tak, żeby na wszystko wystarczyło nam czasu - mówi najstarszy Przemek.
Po wyjeździe mamy to on przejął funkcję głowy rodziny. Domowe gospodarstwo pomaga prowadzić mu Ania. Ona dba o porządki, gotowanie i zakupy.
- Ale tych codziennych zwykłych prac domowych jest bardzo dużo. Sama bym sobie nie poradziła. Dlatego obowiązki podzieliliśmy na czworo - mówi Ania.
Żeby było wiadomo, jakie zadania każdy z rodzeństwa ma do wykonania, sporządzili grafik. Układają go raz w tygodniu. Najczęściej w sobotnie wieczory. Rozkład zajęć wisi w przedpokoju w najbardziej widocznym miejscu. Tutaj zapisane jest wszystko. Od porannej pobudki począwszy, na zmywaniu po kolacji skończywszy.
- Tylko listę zakupów sporządzamy codziennie i wieszamy na lodówce. Po południu ja albo Przemek idziemy do sklepu - tłumaczy Ania.
Po powrocie ze sklepu wydatki zapisują w zeszycie, który nazwali "księgowość". Zapisują tutaj, co, gdzie i za ile kupili.
- Dzięki temu już po miesiącu wiedzieliśmy, gdzie można kupić najtańsze pomidory, najsmaczniejszy chleb i świeże wędliny - tłumaczy Przemek.

- Nawet jak mama przyjeżdża do domu, my dalej robimy wszystko zgodnie z grafikiem. Ona tylko gotuje obiady - do rozmowy włączył się Adaś.
Najmłodszy Grześ nic nie mówił. Przysłuchiwał się rozmowie i nieśmiało uśmiechał.
- On ma najmniej obowiązków. Ale jest za to najweselszy i każdemu chętnie pomaga. Oczywiście, na ile potrafi - mówi Przemek.
Mama do domu wróci pod koniec lipca. Dzieciaki przygotowały dla niej niespodziankę. W ubiegłym miesiącu zaoszczędziły trochę pieniędzy i kupiły za to farby. Przemek z Anią pomalowali ściany w kuchni i stołowym pokoju. Ania uszyła nowe firanki i obrusy. A na łóżko mamy zrobiła na szydełku narzutę.
- To prezent dla niej na urodziny. Mama lubi takie dziergane rzeczy. Mam nadzieję, że się jej spodoba. Muszę tylko przyszyć frędzle i narzuta będzie gotowa - mówi.
Na wakacje nigdzie nie wyjeżdżają, bo przecież ktoś musi domu pilnować i zrobić na zimę przetwory.

- Być może tylko Grześ we wrześniu wyjedzie z mamą. Bo rodzina, u której mama pracuje, pozwoliła jej przywieźć kogoś z nas. Grześ jest najmłodszy i najbardziej z mamą związany. Niech on jedzie - mówi Przemek.
- A my pójdziemy do szkoły i będziemy sobie dalej jakoś sami radzić - mówi Ania.
Za mamą bardzo tęsknią.
- Mama ciężko pracuje, żeby nam niczego nie brakowało. I sama nauczyła się obcego języka z kaset. Jestem z niej dumny - mówi Przemek.
- My też - dodali chóralnie pozostali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska