Kapitalistyczny pierwszak

Lina Szejner

Jechałam autobusem, do którego wsiadła też klasa pierwszoklasistów. Dzieciaki, zrazu rozgadane i hałaśliwe, po kilku minutach uspokoiły się, umościły na siedzeniach i powyciągały jakieś fintifluszki z kieszeni, którymi zaczęły się bawić.
Jeden z chłopców wyjął najnowocześniejszego "Gemboja". Kilkoro kolegów z zazdrością patrzyło na to cudo. Jeden z nich zapragnął się pobawić zabawką. Zaoferował za jej wypożyczenie paczkę chrupek. Właściciel najwyraźniej obawiał się, by "Gemboj" nie został popsuty. Widziałam jego wahanie. Ani odmówić koledze - ani pożyczyć. Mały zrobił tak: postanowił zaoferować połowę chrupek koledze, który miał starszy typ "Gemboja" za wypożyczenie zabawki temu chłopcu, który nie miał żadnej. Obaj pierwszoklasiści wydawali się z tej propozycji bardzo zadowoleni. Ten z najnowocześniejszą zabawką wyszedł na tym całkiem nieźle. Nie tylko nie musiał pożyczyć swojej zabawki, o której trwałość się obawiał i poprzestał tylko na użyczeniu dyskietki, ale jeszcze zyskał pół paczki chrupek.
Obserwowałam chłopców z mieszanymi uczuciami. Zwłaszcza tego jednego. Konkluzja jest taka: to dziecko już u progu życia jest znakomicie przystosowane do warunków, w których przyjdzie mu dorastać. Już wie, że nic w życiu nie dostaje się za darmo, a więc i za darmo nie daje. Wszelkie zaś skrupuły z tego tytułu, że kolega się obrazi, są małemu raczej obce.
Kiedy obserwowałam tych malców, doszłam do wniosku, że - być może - rośnie nowe pokolenie dzieciaków, które w obecnych warunkach poruszać się będą doskonale. Inaczej niż ich starsi koledzy, którzy już nawet studiują.
Opowiadała mi jedna z urzędniczek w banku, która obsługuje kredyty studenckie, że ta młodzież, z którą przyszło jej mieć kontakty, jest jakaś nieporadna. Nie tylko z trudem przyswaja sobie zasady kredytowania, ale już na wstępie wszelkie trudności związane z załatwieniem procedury zwala na rodziców. To oni - nawet jeśli borykają się z kłopotami finansowymi - mają obowiązek zatroszczyć się, za co student będzie się uczył.
Kiedy uczestniczyłam w dyżurze informacyjnym o podatkach, kilkanaście osób zwróciło się do pani z urzędu skarbowego z pytaniami o to, jak należy rozliczyć studenta, który - przykładowo - uzyskał jakieś dochody, albo otrzymuje rentę po zmarłym ojcu i chce odliczyć zakup komputera lub zapłatę za obóz. Ani razu w swojej sprawie nie zatelefonował student ani studentka. Ich problemy rozwiązują rodzice.
Wydaje się, że Amerykanie wyposażają swoje dzieci w praktyczne umiejętności lepiej i szybciej. My uczymy całek i różniczek, a oni - jak radzić sobie w życiu, bo nie każdy młody człowiek tak się w nim dobrze porusza, jak ów pierwszak z autobusu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska