Kardynałowie wybiorą dobrze

Redakcja
Z Szymonem Hołownią, publicystą, autorem książki "Kościół dla średnio-zaaawansowanych", rozmawia Ewa Kosowska-Korniak

- Następcy Jana Pawła II, ktokolwiek by to był, będzie bardzo trudno zmierzyć się z jego wielkością, gdyż nasz rodak bardzo wysoko ustawił poprzeczkę. Zgadza się pan z tą opinią?
- Zgadzam się, ale musimy pamiętać, że to będzie zupełnie nowy i zupełnie inny pontyfikat i nie powinniśmy naszymi oczekiwaniami krępować rąk przyszłemu papieżowi. Tak jak o tym papieżu mówimy, że był naszym umiłowanym Ojcem Świętym, tak też następny papież będzie naszym umiłowanym Ojcem Świętym. Nie stawiajmy mu od razu poprzeczek, nie róbmy emocjonalnego klimatu w stylu: "tamten był wielki, a co ten będzie nam w stanie zaproponować?". W ten sposób żaden człowiek nie jest w stanie pracować, bo cały czas będzie się musiał mierzyć z wielkością poprzednika.
- Któremu spośród kandydatów, wymienianych przez prasę, przyjdzie zmierzyć się z tym zadaniem? Kto ma największe szanse?
- Moim zdaniem, niezależnie od tego, którego kandydata wskażę albo którego kandydata wskaże którykolwiek dziennikarz, to kardynałowie i tak wybiorą innego. Tego możemy być stuprocentowo pewni. To jest tak kompletnie niepoddający się klasycznym, wziętym z polityki, narzędziom elekcyjnym proces, że nie ma tu przestrzeni do żadnych porównań. Ja mogę spekulować, że z politycznego punktu widzenia kardynałowie muszą wziąć pod uwagę, że wybór Włocha zostanie odebrany jako powrót do czegoś, a nie pójście do przodu. Być może zatem wybiorą kandydata spoza Włoch.
- Są dywagacje, że nawet spoza Europy. Wskazuje się na Amerykę Południową lub Afrykę...
- Spośród europejskich kandydatów wymienia się kardynała Christopha Schoenborna z Austrii lub kardynała Godfrieda Danneelsa z Belgii, ale on jest chyba zbyt liberalny... Intuicja mi mówi, że jeżeli papieżem nie zostanie Włoch, to będzie nim raczej ktoś spoza Europy. Ale pamiętajmy, jakim zaskoczeniem był wybór Karola Wojtyły. Do końca nie było wiadomo. Jego wybór rozstrzygnął się również dlatego (pomijając ingerencję Ducha Świętego, w którą wierzą katolicy), że na konklawe zaklinowały się dwa stronnictwa włoskie, zrobił się pat i pojawiła się przestrzeń dla człowieka nowego, odświeżającego.
- Głową Kościoła zostanie liberał czy ortodoks?
- To będzie kandydat, który będzie umiał spiąć te dwie rzeczy. Na pewno nie będzie ani wyraźnie liberalny, ani wyraźnie konserwatywny, bo kardynałowie mają z pewnością świadomość, że to by powodowało jakieś niesnaski czy spory. Pontyfikat Jana Pawła II miał w sobie elementy mocnego konserwatyzmu i elementy bardzo liberalne - bo taki jest dzisiaj Kościół.
- Czy możemy śmiało powiedzieć, że wybór dokonany przez konklawe będzie najlepszym z możliwych?
- A jest inna propozycja? Zrobić sondę wśród katolików na całym świecie, kto będzie najlepszym papieżem, spytać o zdanie publicystów, przeprowadzić sondaż na ulicach? Nie ma innej propozycji. Konklawe jest instytucją, która ma swój sens, potwierdziła to wielokrotnie. Dla katolików to nie jest zwykłe zebranie wyborcze ani referendum, lecz czynność liturgiczna, z obudowaniem nieomal nabożeństwa. Co chwila wzywa się Ducha Świętego i odwołuje do opieki opatrzności. Każdy z kardynałów kilkanaście razy powtarza przysięgę, że nie będzie się kierował partykularnym interesem, nie będzie uczestniczył w żadnych koteriach, a jedynie wsłucha się w Ducha Świętego Jeżeli ktoś będzie chciał w to wierzyć, że wyboru dokonuje Duch Święty, to uwierzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska