Karta rodziny także dla dzieci z pogotowia opiekuńczego

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
W tej chwili państwo Karpińscy mają pod opieką trójkę rodzeństwa w wieku 2, 3 i 4 lat.
W tej chwili państwo Karpińscy mają pod opieką trójkę rodzeństwa w wieku 2, 3 i 4 lat. Krzysztof Świderski
Państwo Karpińscy, którzy prowadzą rodzinne pogotowie opiekuńcze w Opolu, nie mogli pójść z dziećmi do zoo albo na basen, płacąc za bilet złotówkę. Interwencja nto sprawę załatwiła.

Pani Zofia wraz z mężem Ryszardem od 13 lat prowadzi w Opolu pogotowie opiekuńcze. Trafiają do nich dzieci odebrane rodzicom, którzy nie poradzili sobie z opieką nad swoimi pociechami.

- Zdarza się, że maluchy przywozi policja w środku nocy, np. wprost z awantury domowej. Tego jak długo u nas zostaną nigdy nie wiemy - mówi pani Zofia. - Zdarza się, że są u nas kilka dni, a innym razem - gdy ich sytuacja rodzinna jest skomplikowana - kilka miesięcy.

Tym razem Karpińscy mają pod opieką trójkę rodzeństwa w wieku 2, 3 i 4 lat.

- Do tej pory nie interesowaliśmy się kartą rodziny, bo mieszkały u nas noworodki, więc nie była nam ona niezbędna. Teraz dzieci są starsze, więc zadzwoniłam do urzędu, żeby dowiedzieć się jak ją wyrobić. Okazało się, że karta jest, ale nie dla nas - opowiada opolanka. - Problem u nas polega na tym, że dzieci się zmieniają, więc nie ma sensu wydawanie kart imiennych, bo na nie czeka się 30 dni, a dzieci zostają u nas np. 2 tygodnie.

W innych miastach poradzono sobie z tym w ten sposób, że osoby, które prowadzą pogotowia opiekuńcze dostają karty na okaziciela. U nas nikt o tym nie pomyślał - denerwuje się pani Zofia.

Karpińscy są rozżaleni tym bardziej, że w Opolu są jedynym pogotowiem opiekuńczym. - W rodzinie takiej jak nasza liczy się każda złotówka, dlatego to, co zrobiło miasto, jest dla nas krzywdzące.

Dzieci, które w tej chwili mamy pod opieką są zaniedbane pod wieloma względami, ze zwierząt rozróżniają tylko pieska i kotka, więc musimy pomóc im nadrobić te braki, a zoo stwarza świetne warunki ku temu. Płacąc za wstęp normalne stawki nie pójdziemy tam zbyt często, ale mając bilet za złotówkę moglibyśmy tam być kilka razy w sezonie - mówią Karpińscy.

Ratusz przyznaje, że sytuacja jest niezręczna, ale obiecuje ją naprawić. - Ta kwestia nie była dotąd uporządkowana, bo nie mieliśmy wiedzy, że osoby prowadzące pogotowie opiekuńcze mają taki problem. Te dzieci na pewno nie będą przez nas traktowane gorzej - zapewnia Alina Pawlicka-Mamczura, rzeczniczka prezydenta Opola.

Sprawą zaskoczony był również wiceprezydent Krzysztof Kawałko. - Do tej kwestii trzeba podejść indywidualnie. Jeśli jest taki problem, to za chwilę go nie będzie - zadeklarował.

Dwie godziny później otrzymaliśmy informację, że państwo Karpińscy mogą złożyć wniosek o wydanie karty rodziny. - Znajdziemy dobre rozwiązanie dla tej sytuacji - zapewnia wiceprezydent Kawałko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska