Karty w MON, czyli znaj proporcję, mocium panie

Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
Komentarz Ryszarda Rudnika.

Usta mieli pełne zapewnień bogoojczyźnianych, a w kieszeniach niepozorne plastikowe karty, z których w ciągu półtora roku wypłacili 15 milionów złotych „zgodnie z potrzebami” .Tak sprawy się miały za rządów ministra Macierewicza w MON. To jest mniej więcej siedem razy więcej niż na służbowe karty w tym czasie wydano we wszystkich pozostałych ministerstwach. Biorąc nawet pod uwagę zagadkowo dużą liczbę uprawnionych do służbowych kart w MON (w roku 2016 ponad 800 osób), to i tak średnio każdy posiadacz takiej karty wydał co miesiąc ponad 1000 złotych.

Premier obiecał, że nowy minister obrony Mariusz Błaszczak sprawę wyjaśni „do spodu”, bo „uczciwość jest dla tego rządu priorytetem”. Ale problem nie tkwi tylko w tym, czy te pieniądze wydano zgodnie z potrzebami, ale również o te potrzeby właśnie. Sowite premie dla rządu Beaty Szydło też nie były przecież nielegalne, rzecz w tym, że były tak wysokie.

Władza, która, jak wiadomo, sama się wyżywi, powinna jednak znać umiar. Drogo się niektórzy cenią za wsłuchiwanie się w wolę Suwerena. Dopiero co prezes PiS przestrzegał swoich ludzi, że największym wrogiem władzy są jej własne błędy. Wyborcze hasło „Wystarczy nie kraść” aż się prosi o suplement: „przecież zawsze można sobie wypłacić”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska