Każdy z nas może chcieć zostać Prezydentem RP

Łukasz Żygadło
Dziennikarz Krzysztof Stanowski poinformował, że chciałby wystartować w wyborach prezydenckich. Zaznaczył, że nie chce być prezydentem, ale chciałby poznać kulisy kampanii.

Dziennikarz zaznaczył, że nie chce jedynie zobaczyć jak wygląda kampania prezydencka. Kilka dni później w mediach pojawiła się informacja, że dziennikarka telewizji Polsat Dorota Gawryluk również będzie ubiegać się o najważniejszy urząd w Polsce. Każdy dojrzały obywatel ma do tego prawo. A jeśli posiada odpowiednie umiejętności i narzędzia, to może w takim wyścigu sporo namieszać.

Każdy kto tylko chce i spełnia warunki narzucone przez prawo, może wystartować w wyborach prezydenckich. W pierwszej kolejności należy mieć ukończone 35., lat. Oczywiście należy być niekaranym i uzbierać 100 tys., podpisów poparcia pod swoją kandydaturą, co stanowi dla wielu kandydatów największy problem. Niejednokrotnie kandydaci do ostatniego dnia rejestracji list, wystawali na ulicach prosząc obywateli o podpisy.

Pamiętam jak na tydzień przed ostatecznym terminem rejestracji kandydatów rozmawiałem z Pawłem Kukizem, który wówczas powiedział mi, że jest bardzo ciężko ale jest dobrej myśli i podpisy uda się zebrać.

Nie wiem czy wszyscy Szanowni Czytelnicy pamiętają pewnego kandydata który z marszu wszedł do świata polityki i narobił zamieszania w wyborach prezydenckich? Był nim w startujący w wyborach w roku 1990 Stanisław Tymiński. Nazywano go „człowiekiem z czarną teczką”, bowiem nosił przy sobie czarną teczkę deklarując, że trzyma w niej dokumenty kompromitujące ubiegającego się wówczas o prezydenturę Lecha Wałęsę.

Tymiński niczego takiego wówczas nie zaprezentował, jednak w wyborach osiągnął sukces. Prezentował się jako „człowiek spoza układu”, krytykował reformy gospodarcze przeprowadzone w Polsce po 1990 roku i przeprowadził naprawdę intensywną kampanię, która dała mu 3 797 605 głosów (23,1%), co umożliwiło mu pokonanie Tadeusza Mazowieckiego czy Włodzimierza Cimoszewicza oraz wejście do drugiej tury. Gdy Tymińskiemu szło zbyt dobrze, go gry wkroczył Urząd Ochrony Państwa oraz MSW wraz z podległymi służbami, szukając na kandydata z teczką haków.

Niczego konkretnego nie znaleziono, jednak do dziś pojawiają się spekulacje o związkach Tymińskiego ze służbami innych państw. Ostatecznie w 1990 roku wybory wygrał Lech Wałęsa, a Tymiński i założona później przez niego Partia X, nigdy więcej sukcesu na polskiej scenie politycznej nie odnieśli. Przez następne 25. lat, polska scena polityczna była zdominowana przez reprezentantów systemu partyjnego. Można powiedzieć, że jedynie Andrzej Lepper był pewnym wyłomem w systemie, który mimo wszystko w ten system został wciągnięty i stosunkowo szybko z niego wyleciał. Dopiero w roku 2015 za sprawą Pawła Kukiza, wybory prezydenckie stały się wyjątkowo ciekawe.

Ówczesny muzyk przez lata zasłynął działalnością społeczną na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Walczył nawet o referendum w tej sprawie. Problem w tym, że pomimo ówczesnym deklaracji premiera Donalda Tuska, który w trakcie kampanii wyborczej w roku 2011 zapowiadał referendum w sprawie zmiany ordynacji wyborczej w Polsce, nic takiego nie miało miejsce.

Dodatkowo zmielonych zostało ponad 750 tys., podpisów pod referendum, których zbiórka był inicjatywą Pawła Kukiza. Muzyk postanowił wówczas założyć inicjatywę „Zmieleni.pl”. Przez cztery następne lata mówił o zmielonych przez ekipę Tuska podpisach, zaangażował się w działalność społeczną, której finałem był start w wyborach prezydenckich w których Kukiz zajął trzecie miejsce, zdobywając 3 099 079 (20,80%) głosów. Następnie w tym samym roku wprowadził do Sejmu swój komitet Kukiz’15.

Dlaczego wspominam o wydarzeniach i kandydatach z przeszłości? Ponieważ chcę pokazać, że zdarzają się niepartyjni kandydaci osiągający dobre wyniki w wyborach prezydenckich. Kandydaci których start zmienia układ sił na scenie politycznej, a to przekłada się na rozkład głosów. Zwłaszcza ta druga kwestia jest w tym przypadku bardzo ważna.

Dlatego warto zadać pytanie, czy w razie ewentualnego startu w wyborach Krzysztofa Stanowskiego i Doroty Gawryluk, możemy spodziewać się sensacji? W mojej ocenie nie. A czy można uważać, że w pewnym sensie ta dwójka zmieni układ sił w wyborach? Tu również uważam, że nie do końca i już śpieszę z odpowiedzią dlaczego.

Oczywiście na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że Krzysztof Stanowski będzie wyciągał głosy z elektoratu PiS, PO, Polski 2050 czy PSL. Mniej z Lewicy, bo Stanowski akurat pomysł tej formacji często krytykował w swojej publicystyce. Jednak tu największym zagrożeniem Stanowski jest dla kandydata PO (być może Rafała Trzaskowskiego) oraz Polski 2050 (najpewniej Szymona Hołowni).

Natomiast Dorota Gawryluk znana ze swoich konserwatywnych przekonań, powinna zabierać głosy PiS i Szymonowi Hołowni. Jednak z tej dwójki, na dziś uważam za silniejszego Krzysztofa Stanowskiego, który robi furorę w nowych mediach, zwłaszcza w serwisie YouTube. Problem w tym, że w przypadku wyborów prezydenckich, potrzebny jest naprawdę dobry przekaz, plan, bądź jakiś cel z którym idzie po prezydenturę. Nie może nią być „chęć zobaczenia jak to jest”.

Dodatkowo, co powiedział mi prof. Rafał Chwedoruk, brak zaplecza politycznego i struktur może stanowić największy problem dla Stanowskiego. Jak wspomniałem na początku tekstu, jest naprawdę trudno zebrać 100 tys., podpisów. Bez dużego grona osób, będzie to niemal niemożliwe. Pewnie bliżej wyborów Stanowski zacznie budować taki sztab, jednak czy okaże się on skuteczny, to zobaczymy.

imo wszystko prof. Chwedoruk podkreśla, że partie polityczne mają dobrze zdiagnozowany temat startu celebrytów w kampaniach wyborczych i potrafią sobie z nim poradzić. Politolog zaznacza, że wyborczy często pomimo pierwotnych deklaracji oddania głosu na celebrytę bądź osobowość medialną, w ostatecznym rozrachunku stawiają na polityka.

Jednak ja widzę jeszcze jedną, ważną rzecz. Nawet jeśli w ostatnim momencie wyborca wybiera polityka zamiast osobowości medialnej, to przecież w przypadku wyborów prezydenckich w 2025 roku, będziemy mieli do wyborów człowieka wywodzącego się z mediów, robiącego dziś prawdziwą furorę, bijącego skalę w rankingach zaufania, czyli Szymona Hołownię.

W mojej ocenie to zmienia stan gry, dając pole manewru Stanowskiemu. Skoro celebryta z TVN został marszałkiem Sejmu, to czemu Stanowski nie może być prezydentem? Albo przynajmniej zebrać 5 proc., głosów, tych wyborców głosujących na przekór, bądź dla żartów?

Wszystko możliwe, naprawdę ciekawe czasy przed nami.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska