- Dużo pracy włożyliśmy w uporządkowanie stadionu - pochwalił się Zbigniew Tokarczyk, prezes i trener w jednej osobie. - Dzisiaj przyszło znacznie więcej kibiców, dlatego w meczu musimy dobrze wypaść.
Jednak już w 7. min skiksowali obrońcy gospodarzy i zamykający akcję Bartosz Kucharski trafił do bramki. Po kwadransie był remis, bo Kajetan Wojtaczka ubiegł obrońców Czarnych i odrobił straty. Piłkarsko lepiej prezentowali się goście i stworzyli więcej okazji bramkowych. W 26. min Przemysław Czuchraj dogrywał do Wojciecha Klimasa, którego nieprawidłowo powstrzymano w narożniku pola karnego. Strzał z "wapna" dał gościom prowadzenie, które w końcówce I połowy podwyższył Klimas.
Po przerwie widowisko przyblakło. Było dużo złośliwych fauli i przerw w grze. Zła atmosfera przeniosła się też w stronę spokojnych dotąd kibiców, którzy do końca meczu nie szczędzili krytyki nyskim rozjemcom i niektórym graczom. Swój posterunek na ławce rezerwowych szybciej musiał też opuścić kierownik miejscowej drużyny. Aż dziwne, że w tym zadziornym meczu żółtymi kartkami upomniano zaledwie czterech graczy.
- To były ciężkie derby - przyznał Tomasz Rak z Czarnych. - Było dużo walki i ostra gra. Stąd musieliśmy czasami odpuszczać bezpośrednie pojedynki z gospodarzami, a o naszej wygranej zadecydowała skuteczniejsza postawa w ostatnim kwadransie.
- To jest za wysoka przegrana - utyskiwał Zbigniew Tokarczyk, trener LZS-u. - Prowadziliśmy w miarę równorzędną grę, jednak zabrakło nam świeżości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?