- Skorzystałem ze sprzyjającego wiatru - podkreślał P. Dańczyszyn. - Prawdę mówiąc to dośrodkowywałem, ale bramkarz wyszedł za daleko i skończyło się to golem.
Pewne prowadzenie 3-0 wyraźnie uśpiło gospodarzy. Dzięki temu ambitnie grający goście doprowadzili do remisu. Natomiast gracze z Rusocina stworzyli sobie niezliczoną ilość wybornych sytuacji, które w "popisowy" sposób zmarnowali. Początkowo kibice na trybunach mocno irytowali się zagraniami swoich pupilów. Później coraz częściej wybuchali śmiechem widząc nieporadność strzelecką pod bramką Burgrabic.
Najlepsze miało jednak nadejść na koniec. W 85. min bramkarz Rusocina Marcin Głuszka bezsensownie zaczął "kiwać" się na dwudziestym metrze z rywalem. Przegrał ten pojedynek, goście po raz kolejny wyrównali i zanosiło się na podział punktów. Gdy do zakończenia meczu brakowało pół minuty jego "wyczyn" skopiował golkiper z Burgrabic. Również chciał błysnąć dryblingiem i też jemu to się nie udało.
- Bramkarz czekał na piłkę, która nie doleciała do pola karnego - opisywał P. Dańczyszyn. - Zabrałem mu ją i zdobyłem gola. Człowiek z obrony strzela gole, a napastnicy mają "setki" i nic. Końcówkę sezonu mam udaną i strzeliłem kilka bramek.
Załamany swoją postawą był T. Perewizny.
- Nie mam nastroju, aby opisywać co się stało. Trzy bramki były moje, porażkę biorę na siebie.
Zdegustowany grą miejscowych był ich kierownik Krzysztof Mucha.
- Było dzisiaj trochę kabaretowo, może ze względu na Kabareton w Opolu - zżymał się Mucha. - Mamy zapewnione utrzymanie i stąd takie podejście drużyny do meczu. Moi zawodnicy totalnie zlekceważyli dzisiaj swojego rywala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?