Kluczbork przyjmuje uchodźców z Ukrainy. To kobiety z dziećmi, które uciekły przed bombami

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Wśród uchodźców są małe dzieci.
Wśród uchodźców są małe dzieci. Milena Zatylna
Kluczbork przyjął już ponad 160 osób, które uciekły z Ukrainy. Uchodźcy mieszkają w budynku Kampusu "Stobrawa" oraz w hotelu Nefryt.

Pierwsi uchodźcy pojawili się w Kluczborku już w sobotę wieczorem w Kampusie "Stobrawa", dwa dni po wybuchu wojny na Ukrainie.

- Nawet nie wiem, skąd się wzięli, kto ich do nas skierował - mówi wiceburmistrz Dariusz Morawiec. - Od razu zaczęliśmy organizować jedzenie, odzież, środki czystości dla naszych gości, bo niewiele zdążyli ze sobą zabrać.

Gmina ogłosiła zbiórkę, a odzew na nią był ogromny. Mieszkańcy Kluczborka dosłownie zasypali przybyszów darami. Wypełnione po dach samochody przywoziły żywność, ubrania, słodycze, a dla najmłodszych - zabawki i gry.

- Było tego tak dużo, że utworzyliśmy magazyn w Centrum Kultury przy ulicy Mickiewicza - informuje Dariusz Morawiec. - Mogą się tam zgłaszać uchodźcy z Ukrainy po odzież, buty, środki czystości. Jesteśmy w stanie każdego ubrać i wyposażyć w najpotrzebniejsze rzeczy.

Po pierwszej grupie uchodźców, napłynęły kolejne. W sumie do dziś gmina przyjęła ponad sto sześćdziesiąt osób - kobiet i dzieci. Przyjechali z różnych rejonów Ukrainy - są osoby z okolic Lwowa, Żytomierza, Charkowa i Sum. Mieszkają w kampusie i w hotelu Nefryt.

- Pochodzę z okolic Sambora, to zaledwie trzydzieści kilometrów od polskiej granicy. Kiedy zaczęła się wojna, było u nas bardzo groźnie - opowiada pani Ivanka. - Pierwszego dnia inwazji leciały rakiety, słyszeliśmy silne wybuchy. Szok i panika. Niewiele się zastanawiałam. W pół godziny spakowałam siebie i dzieci. Postanowiłam uciekać.

Wyżywienie dla uchodźców zapewnia gmina we współpracy z miejscowymi piekarniami i restauracjami. Nie brakuje prywatnych darczyńców.

- Niczego nam nie brakuje, zostaliśmy wspaniale przyjęci i jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy nam pomagają i podtrzymują nas na duchu - mówi pani Ivanka. - Najważniejsze, że dzieci mają spokój i są bezpieczne.

Wielkim wsparciem dla uchodźców jest młodzież z Ukrainy, która uczy się w kluczborskich szkołach średnich. Po lekcjach uczniowie służą jako tłumacze, zabierają dzieci na spacery, organizują dla nich zabawy i konkursy. Małym Ukraińcom pobyt uatrakcyjnili też działacze Sparty Krzywizna, którzy zabrali ich na trening piłkarski.

- Bardzo nam w Kluczborku dobrze, ale nie jesteśmy w stanie oderwać się od tego, co dzieje się w naszym kraju, w miasteczkach i wioskach, z których pochodzimy - mówią kobiety. - Cały czas śledzimy wiadomości, mamy kontakt z bliskimi, martwimy się. Często nie potrafimy powstrzymać łez. Nasi mężowie albo są w wojsku, albo służą w oddziałach obrony terytorialnej. Przez to ta wojna osobiście nas dotyka, nawet zagranicą.

Uchodźcy mają nadzieję, że wkrótce wrócą do swoich domów i bliskich.

- Nagle zostaliśmy wyrwani ze swojego świata, z wszystkiego, co do tej pory znaliśmy i czym żyliśmy - wyjaśnia pani Ivanka. - Najgorsza jest niepewność. Nikt nie wie, ile to potrwa i jak się skończy.

Ukraińcy, którzy przebywają w Kluczborku, mają zapewnioną darmową pomoc psychologiczną i są objęci wsparciem specjalistów.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska