Agnieszka Cecuga z Opola ma 10 lat. Pierwszy raz na konia wsiadła cztery lata temu. Od dwóch trenuje i właśnie zdobyła brązową odznakę jeździecką, która uprawnia ją do startu w poważnych zawodach.
- Pierwsze, ogólnopolskie, mam już pod koniec sierpnia - chwali się mała zawodniczka. - Mam straszną tremę, więc ćwiczę jeszcze więcej.
W wakacje w stadninie w Niwkach jest codziennie. "Zajeżdża" właśnie 3-letniego kuca Ventusa.
- Ventus znaczy wiatr - tłumaczy Agnieszka. - Pasuje do niego, bo jest szybki. A zajeżdżanie wcale nie znaczy nic złego. To po prostu czas, kiedy zawodnik oswaja zwierzę - mówi przejęta.
Dziewczynka ćwiczy pod okiem Anny Zalewskiej, właścicielki stadniny.
- Konie ciągle nie są w Polsce tak popularne jak w Niemczech, Holandii czy Francji - mówi pani Ania. - Ciągle przegrywają z komputerem i telewizją. Ale nigdy nie jest za późno, by wskoczyć w siodło.
W stadninie koni i kuców sportowych w Niwkach jest 15 zwierząt, w tym 8 pod siodło.
- Koń nadaje się do jazdy, gdy skończy trzy lata - wyjaśnia Anna Zalewska.
Czy zdarzyło się jej kiedyś zaklinać konia?
- Nie - śmieje się. - Zaklinanie to nazwa umowna, rozpowszechniona przez film. Tak naprawdę ci, których zwą zaklinaczami, to ludzie, którzy znają mechanizmy rządzące w stadzie i umieją sobie dzięki temu podporządkować zwierzęta, przejmując rolę przewodnika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?