Konkurs na dyrektora szpitala. Komisji bardzo się spieszyło

Redakcja
Szpital ginekologiczno-położniczy w Opolu.
Szpital ginekologiczno-położniczy w Opolu. Mario
Aplikanci na dyrektora szpitala ginekologiczno-położniczego w Opolu mieli ledwie 10 minut na autoprezentację.

Do konkursu, który odbył się 27 marca, przystąpiło 10 osób. Przebiegał on w dwóch etapach. O 10.30 komisja otworzyła koperty z ofertami, żeby sprawdzić je pod względem formalnoprawnym. Już około 11.50 powiadomiła kandydatów, kto przeszedł do drugiego etapu, czyli do rozmowy z komisją. Zakwalifikowało się 8 osób.

- Łatwo obliczyć, że komisja na analizę każdej z aplikacji miała zaledwie po 8 minut - mówi jeden z uczestników konkursu. - Nie było nawet mowy o zerknięciu na program.

- Ależ z założenia pierwsza część konkursu nie miała dotyczyć analizy programów kandydatów - wyjaśnia Roman Kolek, wicemarszałek województwa, jeden z siedmiu członków komisji konkursowej. - Mieliśmy tylko sprawdzić, czy te osoby dostarczyły odpowiednie zaświadczenia, czy się w ogóle kwalifikują do konkursu. Czas na autoprezentację był przewidziany dopiero w drugiej części konkursu.

Innego zdania są aplikanci: - Nasze przesłuchania trwały zbyt krótko, abyśmy mogli rzetelnie przedstawić swoje programy. Każdy kandydat dostał zaledwie po 10 minut na autoprezentację, po czym mu przerywano. Każdy z członków komisji zadawał po jednym pytaniu.

- Moje CV liczyło kilka stron, koncepcja zarządzania szpitalem ponad dwadzieścia, ale udało mi się zaprezentować tylko jedną piątą tego - żali się osoba biorąca udział w konkursie. - Wszystkie pytania miały charakter finansowo-prawny, a to nie był przecież konkurs na dyrektora finansowego.

Zdaniem wicemarszałka media nie roztrząsałyby problemu, gdyby nie fakt, że konkurs na dyrektora szpitala wygrał Łukasz Radwański, który jest zięciem Edwarda Gondeckiego, (sekretarza PO, szefa rady opolskiego NFZ - dop. red.).

- Pan Radwański posiada takie umiejętności i ma taką wiedzę, że jest w stanie każdy taki konkurs wygrać. Wszyscy uczestnicy mieli takie same szanse i tyle samo czasu. Każdemu zadawaliśmy te same pytania - dodaje Kolek.

Wersji o rzetelności przesłuchań przeczy sytuacja w kuluarach konkursu. W momencie, gdy jedna z kandydatek na dyrektora wyszła z przesłuchania, tuż za nią opuścił salę Stanisław Łągiewka, jeden z członków komisji. Zapytany przez dziennikarkę o nazwisko aplikantki odpowiedział: - To jakaś pani z jakiejś fundacji.

Czyli nie zapamiętał nawet kogo przed chwilą przesłuchiwał.

Politycy plączą się w wyjaśnieniach

Niedziela, 30 marca:

Andrzej Buła, marszałek województwa w rozmowie z nto zapytany o kontrowersje wokół konkursu, ktory wygrał Łukasz radwański, zięć szefa rady opolskiego NFZ, sekretarza Platformy Edwarda Gondeckiego:
- Uchylam się od wszelkich odpowiedzi. Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat przez telefon.

Wtorek, 1 kwietnia:

Leszek Korzeniowski, lider PO w regionie w wypowiedzi dla Radia Opole o kulisach konkursu:
- To sam marszałek [Andrzej Buła - przyp. red.] zabiegał o to, by Radwański złożył swoje CV i żeby złożył aplikację do tego konkursu, bo to jest naprawdę wartościowy facet i człowiek takiego typu powinien... Powinno być tych ludzi coraz więcej.

Andrzej Buła w wypowiedzi dla Radia Opole o kulisach konkursu:
- Dowiedziałem się trzy dni temu, kiedy poprosiłem o listę nazwisk, kto jest na liście osób, które złożyły aplikację. I nie mam zamiaru wyłączać się z komisji konkursowej w momencie, kiedy nie znam kandydatów, kiedy nie wiem, kto złoży tę aplikację. Na jakiej podstawie mam się wyłączyć, kiedy otwieraliśmy koperty w dniu konkursu? Taka jest procedura.
Leszek Korzeniowski na pytanie Radia Opole o rozbieżności:
- Chodziło mi tylko o to, że marszałek na pewno zabiegałby o to, by takich kandydatów na ważne stanowiska było jak najwięcej. I to właśnie miałem na myśli.

Andrzej Buła na konferencji prasowej:
- Fakt, te koneksje są, ale kto jest temu winny, że teść (Edward Gondecki - przyp. red.) ma tak atrakcyjną córkę, czy że zięć się zakochał w tej córce, Tyle na ten temat.

Andrzej Buła na pytanie dziennikarki nto, czy nie powinien wyłączyć się z prac komisji konkursowej, wiedząc, że startuje w nim jego znajomy.
- Gdy członkowie komisji poznali nazwiska wszystkich startujących w konkursie, okazało się, że każdy kogoś zna. Jesteśmy na tyle małym województwem, że wszyscy się znamy i nie mam zamiaru wyłączać się z komisji konkursowej w momencie, kiedy nie znam kandydatów, kiedy nie wiem kto złoży aplikację.

Andrzej Buła przyciśnięty do muru przez dziennikarkę nto potwierdza, że o starcie Radwańskiego wiedział wcześniej:
- Dowiedziałem się trzy dni wcześniej, chciałem wiedzieć, kto się na niej [liście kandydatów] znajduje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska