Kto powstrzyma epidemię biurokracji?!

Redakcja
Od 1 czerwca obowiązują nowe druki recept i nowe zasady ich wypisywania. Już odbija się to negatywnie na pacjentach.

W naszym województwie, w przeciwieństwie do większości regionów w kraju, jako podstawowa recepta służy odpowiedni kupon z książeczki rumowskiej. Natomiast nowe druki recept mają być stosowane tylko jako recepty dodatkowe - gdy pacjentowi skończą się kupony w książeczce bądź gdy nie będzie on jej miał przy sobie. W obydwu przypadkach lekarzy obowiązują jednak nowe zasady wypisywania recept. Muszą oni umieścić na nich o wiele więcej informacji niż kiedyś, co już doprowadziło do zamieszania.

Pacjenci są odsyłani z receptami albo nie mogą dostać od razu kilku opakowań danego leku tylko dlatego, że recepty są źle wypisane lub czegoś na nich brakuje. Takie sytuacje miały np. miejsce wczoraj w aptece "Franciszkańska" w Opolu.
- Według nowego przepisu, jeśli lekarz przepisuje więcej niż dwa opakowania danego leku, to musi zaznaczyć sposób jego dawkowania oraz okres jego stosowania. Jeżeli tej trzeciej informacji będzie brakować, której na starych receptach nie trzeba było podawać, to możemy wtedy wydać nie więcej niż jedno opakowanie. Na razie lekarze nie są jeszcze wprawieni lub nie dotarły do nich odpowiednie informacje. A pacjenci, którzy z tego powodu cierpią, wylewają swoją złość na nas. Jest to bardzo przykre - powiedziała mgr farm. Elżbieta Karczewka z apteki "Franciszkańska".
Jeżeli pacjent cierpi na chorobę przewlekłą, to medyk musi wstawić literę P, gdyż ma to uzasadnić trafność w wyborze zaordynowanego lekarstwa. - Zamiast tego symbolu lekarze wypisują różne literki. Nie wiem, skąd je biorą? Dzwonię do nich, oni do mnie, trwa ogólny chaos. Lekarze chyba nie znają rozporządzenia - uważa mgr farm. Katarzyna Kaniut z apteki "Śródmiejska" w Opolu.
Wcześniej, przed wprowadzeniem nowego druku, jeżeli na recepcie brakowało jakiegoś elementu, np. dawki leku, lub adres pacjenta był niepełny, to farmaceuta mógł dopisać dawkę na odwrocie druku lub niektórzy lekarze sami przychodzili i to uzupełniali. - Obecnie, w świetle nowych przepisów, już nie możemy tego zrobić. Wprawdzie minister zdrowia apelował do kas chorych, żeby na razie pewne niedociągnięcia, wychwycone w trakcie kontroli recept, traktowały ulgowo. Ale od odpowiedzialności przecież nikt nas nie zwolni - dodała Katarzyna Kaniut.
- Uważam, że zasady obowiązujące przy wypisywaniu recept po nowemu są dość czytelne, tylko trzeba się z nimi zapoznać. Lekarze z naszego ZOZ-u dostali ode mnie odpowiednie instrukcje, poza tym w biuletynie Okręgowej Izby Lekarskiej ukazał się artykuł na ten temat. Kto go czytał, ten wie, o co chodzi, a kto nie - ten może być zaskoczony - stwierdził dr Jarosław Bochyński, dyrektor ZOZ ZWM-Malinka w Opolu.

Na starych receptach lekarze wypisywali jeden lek. Na nowych oraz na kuponie rumowskim mogą umieścić do pięciu pozycji. Aptekarze obawiają się, że wyniknie z tego dla nich ogromny chaos, bo jeden specyfik może być na 30 proc., drugi na 50, a jeszcze inny za opłatą ryczałtową, co bardzo skomplikuje sprawozdawczość dla kasy chorych.
- Teraz rozliczaliśmy się z ilości recept w danej grupie leków. Obecnie nic to nikomu nie powie, bo recepty opiewają na kilka pozycji z różnych grup. Nasze programy komputerowe nie są jeszcze do tego przystosowane. Należałoby zamówić nowe, co kosztuje i wymaga czasu. Poza tym nikt na razie nie wie, jak taki program miałby wyglądać - powiedział mgr farm. Zbigniew karczewski z apteki "Franciszkańska".
Lekarzom zostały też stosy starych druków, które się zmarnują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska