Łapanki w autobusach MZK

fot. Sławomir Mielnik
Cyżby Miejskie Zakłady Komunikacji zupełnie straciły zaufanie do swoich klientów i zawsze każdego pasażera uważały za potencjalnego złodzieja? - pisze nasza czytelniczka.
Cyżby Miejskie Zakłady Komunikacji zupełnie straciły zaufanie do swoich klientów i zawsze każdego pasażera uważały za potencjalnego złodzieja? - pisze nasza czytelniczka. fot. Sławomir Mielnik
Inaczej nie można nazwać nadgorliwości kontrolerów MZK w Opolu niż łapanki - pisze nasza czytelniczka.

Nic dziwnego, że od dzieciństwa ogarniał mnie paniczny lęk na widok wpadającej znienacka pary kontrolerów (...). Wówczas ja, Bogu ducha winna, zaczynałam się zastanawiać, czy mój miesięczny bilet jest w portfelu, czy może złośliwie zmienił swoje miejsce. Drżącymi rękami otwierałam torebkę (...) i gorączkowo szukałam portfela (...). Kilka dni temu zdarzyło mi się nie myśleć tyleż o bilecie i stróżach porządku, co o codziennych problemach osobistych i to był błąd nie do naprawienia.

Przez całą resztę dnia nie mogłam odżałować, że w takim miejscu jak autobus MZK koncentruję się na prywatnych sprawach bardziej niż na obowiązkach pasażera. Jak zwykle w torebce miałam swój nieodłączny bilet miesięczny na określoną linię, tyle że już od kilku miesięcy emerycki, a w ręce dzierżyłam mocno dowód uczciwości - bilet jednorazowego przejazdu na dowolną linię za całe 1,25 zł.

Wcisnęłam się jakoś w trudno dostępne miejsce dla inwalidy i zanurzyłam w swoich myślach. Jak można było tak postąpić? W pewnej chwili zorientowałam się, że bilet, który miał mnie uratować, jest zupełnie bezwartościowy. Boże, jak mogłam to zrobić? Po raz pierwszy w życiu zapomniałam podejść do kasownika i odbić najważniejsze na świecie cyfry. Sama nie wiem, kiedy znalazłam się w szponach trójki kontrolerów radośnie żerujących na gapiostwie starszych ludzi. Moje wyjaśnienia, że zawsze podróżuję z biletem miesięcznym i że nie mam odruchu kasowania, nie miały sensu.
Przestępstwo zostało dokonane i udowodnione, a teraz muszę odbyć zasłużony wymiar kary, jak się potem okazało z nadwyżką, bo chyba nie uwierzono mi, że jestem emerytką i w mandacie figurował brak biletu w cenie 2,10 zł i od tego biletu została mi wymierzona zasadna kara na kwotę 107,10 zł do uiszczenia w określonym terminie. Kara może wzrosnąć lub zmniejszyć się zupełnie jak opóźnienie pociągów PKP. Zapłaciłam w tym samym dniu, żeby nie urosły odsetki karne, ale co przeżyłam wcześniej, trudno opisać słowami.

Poczułam się jak złodziej autobusowy, który na oczach całej widowni bez tłumaczenia został ukarany. Aż trudno uwierzyć, że od lat jestem uczciwą pasażerką, a tym samym stałą klientką MZK. Cyżby Miejskie Zakłady Komunikacji zupełnie straciły zaufanie do swoich klientów i zawsze każdego pasażera uważały za potencjalnego złodzieja? Nie wiem, czy jest to najlepsza polityka zachęcania do korzystania z autobusów miejskich, bo teraz, zanim skorzystam z przejazdu, będę się długo zastanawiać.

Czyżby MZK zapomniało, że to dzięki nam - pasażerom - funkcjonuje od lat?

Emerytowana nauczycielka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska