Lekarze wykryli u pacjentki guza. Diagnoza: chora może iść do domu

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
- Na leczenie już za późno, nie możemy blokować łóżka - usłyszał mąż Stanisławy Telego z Brzegu w Opolskim Centrum Onkologii.

Historia choroby 79-letniej mieszkanki Brzegu jest bardzo krótka. W styczniu badał ją lekarz ginekolog. Zdiagnozował guza i zlecił wizytę u onkologa.

- Powinniśmy od razu do niego pójść, ale żona długo źle się czuła, nie chciała się ruszać z domu - mówi dziś jej mąż (79 lat, też choruje na raka).

Do przychodni onkologicznej w Opolu przyjechali dopiero w maju. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że jest aż tak źle. Lekarz tylko skierował panią Stanisławę do szpitala w Brzegu. Tam trzeba było pobrać i zbadać wycinek guza. - Na leczenie żony już za późno - taki wyrok usłyszał pan Czesław podczas kolejnej wizyty w Opolu.

- Rozmowa z panią doktor trwała może dwie minuty. Nie było mowy o przyjęciu do szpitala. Odesłano nas do domu, nawet bez żadnych leków - opowiada rozgoryczony Czesław Telego i pokazuje zaświadczenie, które wręczono mu w Opolskim Centrum Onkologii.

Treść jest lakoniczna: imię, nazwisko, diagnoza po łacinie mieści się w jednej linijce i dalej dopisek "Z uwagi na zaawansowanie, wiek i schorzenia współistniejące leczenie objawowe w miejscu zamieszkania. Leki przeciwbólowe, przeciwkrwotoczne". Pieczątka i podpis lekarza.

- Co to znaczy? Co ja mam robić? Żonę nic nie boli, nie krwawi, więc tylko patrzymy, jak ten guz rośnie - rozpacza mąż pani Stanisławy. - Zostawili mnie z chorobą żony samego w domu i mam tylko czekać na jej śmierć? Żeby chociaż wytłumaczyli, gdzie szukać pomocy, porozmawiali, zostawili na dzień, dwa w szpitalu...
- Trudno mi dyskutować z odczuciami tego pana - mówi dr Kamila Czerw, ordynator Oddziału Onkologii Ginekologicznej w OCO. - My zajmujemy się leczeniem operacyjnym, radioterapią i chemioterapią nowotworów. Jeśli pacjent nie kwalifikuje się do jednej z tych metod, nie możemy przyjąć go na oddział. Gdybyśmy to robili, odbierzemy szansę na leczenie chorym, którym jesteśmy w stanie pomóc.
Dr Czerw dodaje, że codziennie zdarzają się przypadki, gdy pacjenci zgłaszają się za późno.

- Przy całej naszej dobrej woli i chęciach musimy wtedy odmówić leczenia i możemy tylko rozłożyć ręce. Podstawą tej decyzji też było przede wszystkim zaawansowanie choroby. - Opiekę nad pacjentką może prowadzić rodzina, lekarz rodzinny, hospicja domowe, hospicja stacjonarne albo szpital rejonowy - wylicza pani ordynator. - Możliwości jest bardzo dużo.

Pan Czesław tego nie wie, bo nikt mu o nich nie powiedział.
Czesław Telego jest bezradny. Sam schorowany, nie potrafi zająć się żoną. Żali się, że lekarze z Opolskiego Centrum Onkologii nie chcieli mu pomóc, nie powiedzieli, co robić, tylko odmówili przyjęcia pacjentki na oddział.

- Kiedy codziennie przyjmujemy w przychodni po 40 osób, nie możemy każdemu poświęcić dwóch godzin na rozmowę - tłumaczy dr Kamila Czerw z OCO. - Nasze możliwości po prostu kłócą się z oczekiwaniami niektórych rodzin.

- U nas, kiedy onkolog rozmawia z takim pacjentem, informuje, że trzeba zgłosić się do poradni paliatywnej - wyjaśnia dr Igor Madej z Dolnośląskiego Centrum Onkologii. Potwierdza przy tym, że w sytuacjach beznadziejnych przyjmowanie pacjentów na onkologię jest niemożliwe.

- Gdy ludzie czekają na leczenie w kolejkach, nie możemy im zabierać łóżek i dawać je chorym, którym nie można już pomóc - tłumaczy dr Madej.
Stanisławą Telego opiekuje się pielęgniarka środowiskowa i siostra z PCK, na wizyty przyjeżdża też lekarz rodzinny.

- Regułą jest, że pacjenci, którzy nie nadają się do specjalistycznego leczenia, podlegają naszej opiece - mówi Aleksander Szpak, lekarz z brzeskiej przychodni "Trzy Kotwice". - Skierowanie do Zakładu Opieki Leczniczej czy hospicjum dajemy na życzenie rodziny, a o takiej możliwości powinna poinformować pielęgniarka środowiskowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska