Leki wymknęły się spod kontroli

Redakcja
Wiele osób bierze naraz panadol i paracetamol, nie wiedząc, że zażywają jeden i ten sam lek, ze szkodą dla swojej wątroby. Do łykania garściami tabletek zachęca nas ich łatwa dostępność oraz reklamy.

Można je kupić nie tylko w aptekach, gdzie przynajmniej istnieje możliwość zasięgnięcia porady, jak dany lek stosować. Niepokój budzi zwłaszcza fakt, że w preparaty przeciwbólowe czy przeciwzapalne, nawet te najsilniej działające, można się zaopatrzyć w kiosku, supermarkecie czy na stacji benzynowej. Nikt bowiem nad tym już nie panuje.

A pacjenci z tej możliwości skwapliwie korzystają.

- Często zdarzają się takie sytuacje, że pacjent leczy się pod kontrolą lekarza i jednocześnie łyka sobie coś na własną rękę, nie biorąc pod uwagę, że pewne leki mogą mieć działanie przeciwstawne - podkreśla Danuta Henzler, specjalista gastrolog, ordynator oddziału B w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu.

- Efekt tego jest taki, że leczenie nie przynosi skutku. Ponadto grozi to poważnymi konsekwencjami. Np. ktoś zażywa leki przeciwzakrzepowe z powodu choroby wieńcowej, ale w tym czasie zaczynają mu dokuczać stawy, więc zaczyna też brać voltaren. Lekarz o tym nie wie, a tu nagle pacjent ma krwotok.

Niekontrolowane zażywanie np. ibupromu oraz innych niesterydowych leków przeciwzapalnych może doprowadzić do wystąpienia choroby wrzodowej. Łykanie panadolu i paracetamolu jednocześnie, zwłaszcza przez długi okres, grozi uszkodzeniem wątroby. Jest to bowiem jeden i ten sam lek, tylko aplikowany w powiększonej dawce. Paracetamol, o czym laik nie wie, ma bowiem wiele odpowiedników i występuje pod różnymi nazwami. Zawiera go także m.in. apap, efferalgan, codipar.

Źle może się skończyć również zażywanie na własną rękę pyralginy. Grozi to uszkodzeniem szpiku kostnego, a w efekcie zmniejszeniem produkcji białych krwinek, które chronią nas przed stanami zapalnymi.

Czy jest szansa, że sprzedaż leków poza aptekami zostanie ukrócona?

- Raczej nie, bo rynek farmaceutyczny kieruje się przede wszystkim zyskiem - mówi Marek Brach, wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Opolu. - Postulujemy już jednak od dawna, by opakowania leków przeciwbólowych czy przeciwzapalnych, sprzedawane np. w kioskach lub supermarketach zawierały najwyżej 2 tabletki. Nie odbieramy wtedy nikomu szansy na doraźną pomoc, ale w ten sposób dobitnie sugerujemy: boli cię głowa, to zażyj jedną tabletkę, najwyżej dwie, a jak nie przestanie, natychmiast idź do lekarza.

Na razie nie przyniosło to skutku...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska